Maciej Rybus wciąż pozostaje bez zawodowego kontraktu po tym, jak latem minionego roku umowy nie przedłużył z nim Rubin Kazań. W ostatnich miesiącach Polak grał w amatorskim FK 10, które gra w Lidze Mediów, czyli tzw. Medialidze.
Mimo że agenci Rybusa aktywnie szukali mu nowego klubu, nikt nie skusił się na zatrudnienie 35-letniego piłkarza, który w poprzednim sezonie miał mnóstwo problemów zdrowotnych. - W tej chwili nie mam żadnych ofert z profesjonalnych klubów. Zobaczymy, co będzie się działo w styczniu. Rozważę każdą ofertę, mam 35 lat, nie mam zbyt dużego wyboru - mówił Rybus w grudniu.
- Moja kariera dobiega końca, ale chciałbym grać na wyższym poziomie. Najprawdopodobniej zakończę karierę zawodową tej zimy, jeśli nie znajdę klubu. Straciłem już rok - dodał były reprezentant Polski.
Teraz słowa Rybus potwierdził jeden z jego agentów Roman Oreszczuk. "Czy można powiedzieć, że Rybus skłania się ku zakończeniu kariery?" - zapytano Oreszczuka. - Tak, na tę chwilę na to wygląda. Maciej może być dumny ze swojej kariery i zdobytych tytułów - odpowiedział Rosjanin.
Rybus pierwszy raz trafił do Rosji w lutym 2012 r., gdy podpisał kontrakt z Terekiem Grozny. Po upływie 4,5 roku zawodnik wyjechał do Olympique Lyon, jednak jego przygoda we Francji nie była udana. W lipcu 2017 r. Rybus związał się z Lokomotiwem Moskwa i w Rosji przebywa do dziś.
66-krotny reprezentant Polski grał jeszcze w Spartaku Moskwa i Rubinie. Rybus nie wyjechał z Rosji nawet po rozpoczęciu inwazji tego kraju na Ukrainę. 35-latek, tłumacząc tę decyzję, mówił, iż kierował się przede wszystkim dobrem swoich dzieci i żony, która jest Rosjanką.
- Mam żonę, dwóch synów, nieruchomości, życie, które rozwijało się przez ponad 10 lat. Tak naprawdę to w Rosji zostałem prawdziwym mężczyzną, założyłem rodzinę, zarobiłem pieniądze i zabezpieczyłem naszą przyszłość. Tam też osiągnąłem największe sukcesy piłkarskie. Zostawienie tego wszystkiego z dnia na dzień nie było takie proste - mówił Rybus w rozmowie z rosyjskimi mediami.