Cezary Kulesza objął stanowisko prezesa PZPN w 2021 roku. Trzeba przyznać, że od tamtej pory wydarzyło się bardzo dużo. Mimo że ostatnie miesiące były dla związku stosunkowe udane, to nie można zapominać o kompromitujących wpadkach z przeszłości.
Afera z udziałem Mirosława Stasiaka w Kiszyniowie, zatrudnienie jako ochroniarza Roberta Lewandowskiego Dominika G. ps. "Grucha", który był oskarżony przez prokuraturę o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, czy choćby podjęcie współpracy z Fernando Santosem - to jedynie kilka z nich. Niebawem dowiemy się, jak wpłynie to na poparcie obecnego szefa federacji.
Nikt nie wie, co planuje za to były prezes PZPN Zbigniew Boniek, który cztery lata temu po dwóch kadencjach musiał odejść ze stanowiska. Mimo że ostatnio sporo w mediach pojawiło się plotek, że zamierza wystartować w wyborach, to sam konsekwentnie twierdzi, że nie ma takiego planu. - Ciężko jest wygrać z aktualnym prezesem, który ma wiele narzędzi, by ponownie zostać wybranym - przekazał parę tygodni temu.
Boniek długo pozostawał niewzruszony działaniami obecnych władz, natomiast właśnie po raz pierwszy od dawna nie gryzł się w język. Wspomniał choćby okres ostatniej kampanii. - Czarek wówczas nie wypowiadał się, jak widzi przyszłość, co chciałby zrobić. A to jest bardzo ważne, bo prezes PZPN, to jest czwarta/piąta najpopularniejsza osoba w Polsce - przekazał dla Prawdy Futbolu. I nagle wypalił tak, że nikt się tego nie spodziewał.
- Jak patrzę na te wybory, to bym zapytał: co wy żeście zrobili przez cztery lata? Oprócz tego, że macie budżet 60-70 mln większy - grzmiał. - Wiadomo, że to dzięki spółkom skarbu państwa, ponieważ poukładaliście się z politykami i dali wam pieniądze. Im było ich więcej, tym większą prowizję miała agencja reklamowa, która nie powinna być nigdy partnerem PZPN, bo nie ma żadnego doświadczenia na tym poziomie - oznajmił, krytykując firmę Publicon.
Boniek poszedł nawet o krok dalej. Kiedy prowadzący program Roman Kołtoń wtrącił zdanie o doradcach Kuleszy, znów się nie hamował. - Myślę, że były pewne media prawicowe, które przyjęły pewną politykę. Może Czarek o tym nie wiedział, bo inni ludzie to za niego robili - powiedział.
68-latek zaznacza, że w zbliżających się wyborach aż tak ważnego zdanie nie będą za to mieli baronowie PZPN, gdyż są oni podzieleni. Mało tego, pójdą tam, "gdzie będą czuli wiatr zwycięstwa". - Największą rolę odegrają kluby ekstraklasy i pierwszej ligi. Jeżeli nie będą za obecnym prezesem, to Czarka nie ma, taka jest prawda. One stanowią 60-70 proc. to jest prawie 40 głosów, do tego trzy-cztery wojewódzkie związki... - wyjaśnił.
- Oni żyją małymi tematami. Zapomnieli pokazać gola Bońka na gali 105-lecia, zapomnieli, że była drużyna Janusza Wójcika, która zdobyła srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie.... To wynikało z ich zawiści - podsumował.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!