Karol Linetty stał się dość zapomnianym piłkarzem dla polskich kibiców. Po raz ostatni wystąpił w reprezentacji we wrześniu 2023 roku z Albanią, gdy selekcjonerem był jeszcze Fernando Santos. Michał Probierz totalnie zrezygnował jednak z 29-latka i choć ostatnio pojawiały się spekulacje, że może wrócić, to szanse są na to znikome. Sam zainteresowany zanotował dotąd 47 występów w kadrze.
Nie tak dawno informowaliśmy, że kontrakt Linetty'ego z Torino wygasa z końcem czerwca i wydaje się, że nie zostanie on przedłużony. Dziennik "Tuttosport" potwierdził w sobotę te wieści, zaznaczając, że "negocjacje utknęły w martwym punkcie", a środkowy pomocnik nie zamierza kontynuować kariery w stolicy Turynu.
Jest to spore zaskoczenie, zwłaszcza że od jakiegoś czasu pełni funkcję kapitana drużyny. Włosi nazywali go nawet "senatorem w szatni" i uważali, że "wpisuje się w historyczne wartości klubu". Dziennikarze "Tuttosport" jednak zdradzili, że Polak chciałby wrócić do byłego klubu UC Sampdorii. Ma do tego konkretny powód, gdyż w Genui otworzył kilka biznesów i chciałby ich doglądać z bliska.
Linetty trafił do Sampdorii w 2016 roku, kiedy został wykupiony z Lecha Poznań za trzy miliony euro. Przez cztery lata rozegrał dla niego 132 mecze, w których strzelił 11 goli i zanotował 13 asyst. Następnie przeniósł się do Torino za aż 7,5 mln euro. Gdyby wrócił do byłego klubu, mógłby się w nim spotkać z Bartoszem Bereszyńskim, z którym dzierżył szatnię zarówno w Sampdorii, jak i w Lechu. Problem jest jednak taki, że 32-latkowi również wygasa umowa i dotąd nie została ona przedłużona.
Sampdoria po spadku do Serie B znajduje się w fatalnej sytuacji. Po 19. kolejkach ligowych zajmuje aktualnie 15. miejsce w tabeli z dorobkiem 20 pkt, mając tyle samo punktów, co będąca w strefie spadkowej Cittadella. Najbliższy mecz rozegra w niedzielę 29 grudnia, kiedy zmierzy się u siebie z Pisa SC.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!