Do koszmarnego zdarzenia doszło w sobotnie popołudnie niedaleko Londynu. Prowadzący auto marki Ferrari Michail Antonio miał wypadek samochodowy, co potwierdził West Ham United. Jak się okazało, poszkodowany złamał nogę i czeka go długa przerwa w grze. Dziennikarz Jim White ujawnił, że piłkarz otrzymuje wszelkie możliwe wsparcie medyczne ze strony lekarzy oraz sztabu medycznego klubu, natomiast nie można wykluczyć, że nie będzie już w stanie kontynuować kariery. - Minie co najmniej 12 miesięcy, zanim będzie wiadomo, czy będzie mógł grać jeszcze w piłkę nożną - dodał.
Michail Antonio zawsze słynął ze znakomitych warunków fizycznych, co może okazać się dla niego obecnie kluczowe. - Powiedziano mi, że Michail jest walczakiem i jest w dobrej formie fizycznej, co może mu pomóc i dać pewną przewagę, jeśli chodzi o jego rekonwalescencję - przyznał White. Nie jest to jedyny powód do zadowolenia dla zawodnika.
Dziennik "The Times" ujawnił, że West Ham planuje zrobić coś niekonwencjonalnego i rozważa przedłużenie kontraktu z napastnikiem. I choć nie otrzyma żadnego zwrotu z ubezpieczenia za ten wypadek, to wciąż chce wypłacać mu 90 tys. funtów tygodniowo. Rozmowy na ten temat rozpoczną się, gdy tylko kontuzjowany opuści szpital w Londynie. "Daily Mail" nazwał to "serdecznym gestem".
Pomysł władz klubu jest o tyle zaskakujący, że obecny sezon był zdecydowanie najgorszym dla Jamajczyka w ostatnich latach. Po 14 rozegranych meczach ma na koncie tylko jednego gola w Premier League i już wiemy, że nie poprawi tego dorobku.
West Ham po dwóch porażkach z rzędu wreszcie przełamał fatalną serię w poniedziałek, gdy pokonał na własnym stadionie Wolverhampton 2:1. Zwycięskiego gola strzelił kapitan Jarrod Bowen, który tuż po ostatnim gwizdku rozpoczął niemałą awanturę. Po 15. kolejkach piłkarze Julena Lopeteguiego zajmują 14. miejsce w tabeli z dorobkiem 18 pkt