Kilka dni temu wielkie kontrowersje wzbudziło trafienie Roberta Lewandowskiego w meczu z Realem Sociedad (0:1). Już w 13. minucie Polak umieścił piłkę w siatce, ale VAR dopatrzył się spalonego i bramkę anulował. Tyle tylko, że powtórki pokazały, że gol został zdobyty prawidłowo. System najprawdopodobniej pomylił stopę piłkarza FC Barcelony z nogą rywala. Media wprost pisały, że nasz rodak został okradziony z bramki. Nie minęło wiele czasu, a w świecie futbolu doszło do kolejnej kontrowersji ze spalonym. I wydaje się, że o niej będzie jeszcze głośniej. Błąd popełnił polski zespół sędziowski.
Do sporego skandalu doszło we wtorkowym meczu Szwecji z Azerbejdżanem w Lidze Narodów. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy na listę strzelców wpisał się Alexander Isak. Tyle tylko, że sędziowie, na czele z Pawłem Raczkowskim, trafienie anulowali i to w iście kuriozalnych okolicznościach.
"Analizując akcję Szwedów polscy sędziowie... pomylili zawodników i powtórki! Najpierw było zagranie szwedzkiego obrońcy do pomocnika, który obsłużył podaniem Isaka. W tej sytuacji nie ma absolutnie mowy o spalonym. A na powtórkach tak ukazano sytuację, jakoby obrońca od razu podał do piłkarza Newcastle i wtedy być może byłby spalony. Ale takiej akcji nie było! Absolutne kuriozum w wykonaniu polskich arbitrów" - pisał Jakub Trochimowicz ze Sport.pl.
I okazuje się, że cała sytuacja wywołała spore poruszenie w drużynie Szwecji. Mimo że ostatecznie to ten zespół wygrał aż 6:0, to selekcjoner nie mógł wybaczyć polskim sędziom wielkiej pomyłki. - Cała drużyna jest wściekła. Nie rozumiem, dlaczego anulowano to trafienie. Nie otrzymałem jeszcze wyjaśnienia, ale już go nie kupuję - grzmiał Jon Dahl Tomasson, cytowany przez svt.se.
Nie tylko szkoleniowiec miał spore pretensje do ekipy Raczkowskiego. Jeszcze ostrzej na temat ich pracy we wtorkowy wieczór wypowiedział się Jonas Eriksson, były szwedzki sędzia międzynarodowy, który obecnie pełni funkcję eksperta. - To kompletna porażka zespołu VAR. Wydaje mi się, że to najgorszy błąd techniczny, jaki widziałem w ciągu siedmiu lat, kiedy to stosujemy system VAR. To, że ludzie na najwyższym szczeblu europejskim mają tak niską wiedzę, są tak nieostrożni, jest okropne i poniżej wszelkiej krytyki - wściekał się.
Na szczęście błąd polskiego zespołu sędziowskiego nie wypaczył ostatecznie wyniku spotkania. Szwecja wysoko wygrała i bezpośrednio awansowała do Dywizji B Ligi Narodów. Z kolei Azerbejdżan prowadzony przez Fernando Santosa z hukiem spadł do Dywizji D tych rozgrywek.