Już za kilka dni rozpocznie się listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski, podczas którego rozegrane zostaną dwa spotkania Ligi Narodów. Na start Biało-Czerwoni zagrają z Portugalią, a następnie ze Szkocją. Zaproszenie do kadry otrzymało aż sześciu napastników, w tym Karol Świderski. Piłkarz Charlotte FC znajduje się w bardzo dobrej formie i po powrocie do MLS dość regularnie trafia do siatki. W fazie zasadniczej zdobył sześć goli i dwie asysty w zaledwie 10 meczach i dość mocno przyczynił się do awansu ekipy do play-offów. W niedzielną noc, a więc tuż przed rozpoczęciem zgrupowania miał okazję, by jeszcze raz zdobyć bramkę i przyczynić się do awansu drużyny. Cel udało się zrealizować, ale tylko połowicznie.
Charlotte FC rywalizowało z Orlando City. Pierwszy mecz zakończył się porażką drużyny Świderskiego 0:2. Jednak w rewanżu po rzutach karnych ekipa Polaka triumfowała. Co więcej, nasz napastnik zdobył w serii jedenastek bramkę. O wszystkim zadecydować miał więc trzeci mecz.
To Orlando było stroną przeważającą. Dłużej utrzymywało się przy piłce, a przede wszystkim kreowało więc okazji bramkowych. Tyle tylko, że brakowało skuteczności. Świderski rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych i wszedł dopiero w 61. minucie, kiedy na tablicy wyników wciąż było 0:0. I okazało się, że dał bardzo dobrą zmianę.
Bowiem już 20 minut później wyprowadził drużynę na prowadzenie. Otrzymał piłkę na połowie boiska i popędził z nią przed pole karne. Następnie podał do kolegi na lewe skrzydło, po czym wbiegł w obręb jedenastki. I po chwili otrzymał podanie zwrotne. Liel Abada posłał płasko piłkę do Polaka, a ten bez większych problemów wbił ją do siatki. Futbolówka odbiła się jeszcze od rywala - z tym rykoszetem bramkarz nie miał szans.
Radość Charlotte nie trwała długo. W 9. minucie doliczonego czasu gry sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Facundo Torres, ale za pierwszym razem nie był w stanie pokonać golkipera. Przy dobitce był już bezbłędny. Tym samym doprowadził do wyrównania i serii rzutów karnych. To one miały zadecydować o awansie.
Kto go ostatecznie wywalczył? Orlando City. Tak jak Świderski był bohaterem drugiej połowy, tak w serii jedenastek już nie. Podchodził do piłki w drugiej serii. Ciążyła na nim dość spora presja, bo poprzedniego karnego zmarnował Pep Biel. Ale i Polakowi pokonać bramkarza się nie udało. Ten wyczuł znakomicie jego intencje i zatrzymał strzał.
Z kolei Orlando było nieomylne i ostatecznie wynikiem 4-1 awansowało dalej. Dla Świderskiego i spółki to koniec sezonu MLS!
Orlando City - Charlotte FC 1:1 (4-1 rz. k.)