Corinthians w poniedziałek podejmowało na własnym stadionie ekipę Palmeiras. W Brazylii mecze te uznawane są za ligowe klasyki. Pomiędzy dwoma utytułowanymi klubami od dawna trwa zaciekła rywalizacja. Tym razem lepsi byli gospodarze, którzy wygrali 2:0 po golach Rodrigo Garro i Yuriego Alberto. Więcej niż o samym wyniku mówiło się jednak o incydencie, do jakiego doszło w pierwszej połowie. Wówczas z trybun na murawę spadł zagadkowy przedmiot.
Wszystko to działo się w 29. minucie gry, gdy piłkarze Palmeiras wykonywali rzut rożny. Nagle sędzia przerwał mecz, bo coś spadło przy linii końcowej, blisko zawodników obydwu drużyn. Okazało się, że był to... świński łeb. Jeden z piłkarzy podszedł do niego i wykopał nieco dalej od linii. Wkrótce wyniosły go służby porządkowe, a spotkanie mogło toczyć się dalej.
Na tym sprawa się nie kończy. Wiadomo, że za incydent odpowiadają fani gospodarzy i zgodnie z regulaminem rozgrywek klub zostanie ukarany grzywną. Do akcji wkroczyła również policja. Według brazylijskiego "Estadao" już udało jej się zidentyfikować dwóch sprawców na podstawie nagrań z monitoringu. Obaj zostali doprowadzeni na komisariat, by złożyć zeznania. Nie przyznali się jednak do winy. Zdaniem gazety mogą zostać oskarżeni o podburzanie do zamieszek, za co grozi kara od 15 dni do 6 miesięcy więzienia lub grzywna.
Za incydent miałby również odpowiedzieć jego pomysłodawca. Policja podejrzewa, że jest nim Rafael Modilhane. Mężczyzna na pięć godzin przed meczem opublikował w mediach społecznościowych nagranie, na którym kupuje łeb świni w sklepie mięsnym i ostrzega, co zamierza zrobić. - Kojarzycie tę świnię? Zobaczycie, co się z nią stanie. Jesteśmy naprawdę szaleni. Nawet jeśli będzie to miało wpływ na zdrowie psychiczne (zawodników), zrobimy to - mówił na wideo. Na razie nie udało się go ująć.
Podobne prowokacje miały już miejsce na brazylijskich boiskach, ale dawno odeszły do przeszłości. Ta miała dodatkowy wymiar, ponieważ kibice Palmeiras potocznie nazywani są "świniami", a świnia jest maskotką tego klubu.