Objęcie przez Jose Mourinho funkcji trenera Fenerbahce przed sezonem było jednym z największych zaskoczeń w całej Europie. Portugalczyk zgodził się jednak na przybycie do Stambułu i podjął próbę przywrócenia klubowi tytułu mistrzowskiego po ponad dziesięciu latach (ostatni raz w sezonie 2013/14). Jak dotąd idzie mu solidnie. Fenerbahce przed meczem zajmowało trzecie miejsce w tabeli, tracąc jednak osiem punktów do wciąż niepokonanego Galatasaray.
W ten weekend, a konkretnie w niedzielę 3 listopada zespół ze Stambułu czekało niemałe wyzwanie w postaci wyjazdowego starcia z Trabzonsporem. Co prawda trzecia drużyna poprzedniego sezonu zawodzi w obecnych rozgrywkach, bo przed meczem zajmowała dopiero dwunaste miejsce w ligowej tabeli. Jednak wygrać z nimi niełatwo, gdyż wcześniej dokonało tego tylko Goeztepe. Mają za to aż sześć remisów, stąd taka niska pozycja w tabeli.
Mecz ten faktycznie okazał się być nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza że przeciwko nim podyktowane zostały aż dwa rzuty karne, z czego jednego VAR sprawdzał prawie pięć minut. Oba skutecznie wykorzystał kongijski napastnik Simon Banza (w 59. i 67. minucie). Fenerbahce jednak też trafiło do siatki dwukrotnie. Jeszcze w pierwszej połowie gola zdobył były piłkarz Manchesteru United Fred, a w 75. minucie na 2:2 wyrównał Edin Dżeko. Wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się remisem.
Jednak przez zamieszanie związane z karnymi i liczne przerwy sprawiły, że spotkanie trwało ponad 100 minut, licząc włącznie z doliczonym czasem gry. Skorzystało na tym Fenerbahce. W 102. minucie spotkania zwycięskiego gola na 3:2 strzelił Sofyan Amrabat, który wykorzystał świetne podanie w pole karne i mocnym strzałem dał triumf swemu zespołowi.
Gol Marokańczyka wprawił w ekstazę nie tylko kibiców oraz piłkarzy Fenerbahce, ale też samego Mourinho. Portugalczyk oszalał z radości i postanowił wykonać ślizg na kolanach. Coś poszło jednak nie tak, przez co zaliczył on spektakularną wywrotkę i wyszedł mu z tego niezły fikołek. Zapewne lekko się poturbował, ale absolutnie nie przejął, bo po chwili padł w ramiona jednemu z zawodników.
Dzięki tej wygranej Fenerbahce zostało wiceliderem tabeli i z dorobkiem 23 punktów traci pięć "oczek" do prowadzącego Galatasaray. Od pierwszej minuty przeciwko Trabzonsporowi grał Sebastian Szymański, ale po raz kolejny w sezonie niczym szczególnym się nie wyróżnił i zszedł z boiska w 66. minucie (ma w tym sezonie zaledwie gola oraz dwie asysty w siedemnastu meczach we wszystkich rozgrywkach).