Blisko tydzień minął od ostatniej gali wręczenia Złotej Piłki, podczas której najważniejszą nagrodę otrzymał piłkarz Manchesteru City i reprezentant Hiszpanii - Rodri. Pomocnik był wymieniany w gronie faworytów, ale wydawało się, że kandydatem numer jeden był Brazylijczyk Vinicius Junior z Realu Madryt. Ostatecznie Viniciusa i całej delegacji Realu Madryt nie było na gali, co oburzyło wiele ekspertów i obserwatorów.
- Real Madryt, gdy dowiedział się, że ich rozpieszczone dziecko nie zdobędzie Złotej Piłki i że było wściekłe i smutne, powiedział, że klub nie będzie tam, gdzie nie jest szanowany. I podjęto decyzję o poparciu Viniciusa Juniora i jego napadu złości, nie jadąc do Paryża na ceremonię wręczenia nagród - ocenił wspaniały aktor, a prywatnie kibic Realu Viggo Mortensen.
Swoim spojrzeniem na całą sytuacją podzielił się także Dariusz Szpakowski. - W dzisiejszych czasach trudno jest zachować tajemnicę, ale zawsze element zaskoczenia, ogłoszenia, reakcja tego, który odbiera nagrodę jest zupełnie inna niż jak ktoś wie - ocenił na początku komentator w programie "Misja Futbol".
- No nie wypada, nie przystoi wręcz takiej firmie jak Real Madryt i takiemu piłkarzowi, na jakiego wyrasta Vinicius obrażenie się w tym momencie i "nie przyjeżdżam". Nie ma moich zabawek, nie moja piaskownica, ja w tym nie uczestniczę - dodał Szpakowski i podkreślił, że jego zdaniem również Rodri był jednym z faworytów do tej nagrody.
- Jest taki absmak w tym wszystkim porównywalny z tym, kiedy Robert Lewandowski nie dostał Złotej Piłki - podsumował, odnosząc się do sytuacji z 2020 roku, gdy wtedy "France Football" anulował plebiscyt. A było to w roku, gdy polski napastnik byłby murowanym faworytem do jego wygrania.