Reprezentacja Portugalii jest ostatnio w kapitalnej formie. W nowym sezonie Ligi Narodów UEFA drużyna prowadzona przez Roberto Martineza nie przegrała żadnego spotkania. We wrześniu na start ograła 2:1 Chorwację, a następnie takim samym wynikiem pokonała Szkocję. Nieco ponad miesiąc później Portugalczycy zawitali na Stadionie Narodowym, gdzie rozprawili się 3:1 z naszą kadrą. We wtorkowy wieczór mistrzowie Europy z 2016 roku ponownie zmierzyli się ze Szkotami. Tym razem w Glasgow.
Już od pierwszej minuty gospodarze próbowali rzucić się na rywali, popisując się składną akcją opartą przede wszystkim na szybkości i pojedynkach fizycznych. Nie od dziś wiadomo, że to jeden z głównych atutów Szkotów, którzy właśnie na tej płaszczyźnie szukali swoich szans z silniejszym rywalem. W przeciwieństwie do Portugalczyków nie wymieniali kilkudziesięciu podań na połowie przeciwnika. Próbowali szybkich kontrataków, kilkupodaniowych akcji oraz wykreowania sytuacji ze stałego fragmentu gry.
W tym samym czasie ekipa Martineza dłużej utrzymywała się przy piłce. W ósmej minucie tuż przed linią pola karnego znalazł się Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Al-Nassr oddał płaski, lekki strzał, po którym piłka znalazła się w rękach Craiga Gordona. Oprócz tego portugalscy piłkarze robili to, co wychodzi im najlepiej: wchodzili w dryblingi, grali na jeden kontakt oraz szukali prostopadłych podań "w uliczkę". Wraz z upływem czasu naciskali coraz mocniej. Mimo to Szkoci nie zamierzali odpuszczać. Często wybijali z rytmu rywali ostrymi wejściami. Mecz był nieco szarpany, sędzia często był zmuszany przerywać grę . W 20.minucie niezłym strzałem z woleja popisał się Ryan Christie. Za to już pięć minut później bezpośrednio z rzutu wolnego golkipera Szkocji próbował zaskoczyć Nuno Mendes, jednak bramkarz znów stanął na wysokości zadania. Jego interwencja była naprawdę spektakularna.
Podobnie, jak próba uderzenia z przewrotki w wykonaniu Ronaldo z 31. minuty. Tym razem 39-latek nie powtórzył jednak legendarnego strzału, jaki przed laty oddał w Lidze Mistrzów przeciwko Juventusowi. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, choć zdecydowanie bliżej trafienia do siatki byli goście. Po przerwie tempo gry nieco opadło. Portugalia nie potrafiła już kompletnie zdominować statystyki posiadania piłki. Często przeprowadzała ataki prawą stroną, gdzie brylował Joao Cancelo. Były zawodnik Barcelony nie zdołał jednak odpowiedniego dostarczyć piłki do kolegów z drużyny, przeciągając większość dośrodkowań.
Od 70. minuty goście znów próbowali "zacisnąć sznur". Gospodarze cofnęli się niemal do własnego pola karnego, co Portugalczycy wykorzystywali, grając po obwodzie. To również nie przynosiło oczekiwanego efektu. Ostatecznie we wtorkowym meczu nie padła żadna bramka. Szkoci skutecznie zatrzymali rywali, którzy momentami "bili głową w mur" Obie ekipy podzieliły się punktami po chaotycznym i bardzo fizycznym spotkaniu.