Trudno zakładać, by dzień przed meczem z Polską, był dla portugalskich piłkarzy optymalny pod kątem wypoczynku i regeneracji. Noc też nie będzie dla nich długa. Ekipa trenera Roberto Martineza dotarła do hotelu Westin w Warszawie z opóźnieniem, dopiero po godz. 22.30. Być może dlatego goście nie znaleźli za wiele czasu dla kibiców.
- Długo państwo tu stoją? - zapytałem tatę z synem, który w piątkowy wieczór zdecydowali się dzielnie stróżować, przy jednej z barierek okalających fragment warszawskiego hotelu Westin, przy al. Jana Pawła II. - Półtorej godziny - brzmiała odpowiedź. Wyczytaliśmy, że wylądują w Warszawie po 19:30 - dodał ciepło ubrany mężczyzna.
W pierwotnym planie Portugalczycy rzeczywiście mieli pojawić się na warszawskim Okęciu około 19:30, a ich trener szybko udać się na konferencję na stadion Narodowy. Te plany jednak zmieniono, z powodu przesunięcia lotu do stolicy Polski. Tego dnia z lotniska w Lizbonie przez porywisty wiatr, większość samolotów startowała lub lądowała z opóźnieniami. Konferencję zrobiono zatem w Lizbonie, a cała drużyna wyleciała ze stolicy tuż przed 17.00 polskiego czasu. Po niemal 5-godzinnym locie mistrzowie Europy z 2016 roku byli w Warszawie i od razu z pasa startowego udali się w stronę warszawskiego, pięciogwiazdkowego hotelu Westin. Mimo tego, że pora była już późna, a termometry pokazywały marne 9 st. Celsjusza chętnych, którzy chcieli zobaczyć Ronaldo, nie brakowało.
- Niektórzy byli tu po 13:00, ja od 16:00 - opowiadał nastolatek stojący tuż przy barierce z portugalską flagą.
Przed hotelem były głównie rodziny: tatusiowie i mamy z dziećmi i sporo nastolatków. Sporo z nich z markerami, koszulkami czy zdjęciami piłkarzy. Na większości z nich barwy Portugalii, ale też Realu Madryt i numer 7 z napisem Ronaldo.
W Warszawie z autokaru pojawili się zatem tacy gracze jak Bruno Fernandez (Manchester United), Vitinha (PSG), Bernado Silva (Manchester City), Joao Felix (Chelsea), Rafael Leao (AC Milan) czy w końcu Cristiano Ronaldo (Al Nassr).
Jednak fani mogli czuć się zawiedzenie, bo żaden z piłkarzy nie rozdał autografów na zewnątrz hotelu. Więcej szczęścia mieli kibice w środku, którzy głównie jako hotelowi goście też stali tłumnie w holu, wynajmując pokoje tylko na przyjazd Portugalczyków. Ronaldo rozdał tu kilka autografów, ale szybko poszedł na górę, inni gracze też woleli szybko przemknąć do swych pokojów.
Na koniec trener Roberto Martinez porozmawiał z polskimi dziennikarzami. Przekazał, że mimo opóźnionego lotu piłkarze nie są zmęczeni, przypomniał, że w Portugalii jest godzina wcześniej, więc po szybkiej kolacji gracze wylądują w łóżkach o rozsądnej porze. W sobotę Portugalia nie ma żadnych planów, więc cały dzień będzie w hotelu, a wieczorem pojedzie na mecz z polską na Stadionie Narodowym. Początek spotkania w sobotę o 20:45.