Kibice reprezentacji Polski wyczekiwali już na sobotę 12 października i mecz z Portugalią, ale również dzień wcześniej w rozpisce Ligi Narodów widniało kilka ciekawych spotkań. Na przykład w grupie nr 3 Dywizji A, gdzie Niemcy mierzyli się na wyjeździe z Bośnią i Hercegowiną, zaś Węgrzy mieli za zadanie poskromić u siebie Holandię. Warto było przyjrzeć się także grupie nr 1 Dywizji B, bo tam było sporo polskich wątków. Mecz Ukraina - Gruzja z wiadomych przyczyn odbywał się w Polsce, konkretnie na stadionie Lecha Poznań. Natomiast Czechy - Albania to był rewanż za polską grupę niesławnych dla nas eliminacji Euro 2024.
Faworytem starcia Węgrów z Holandią bez wątpienia byli nasi rywale z Euro 2024. Ostatecznie bowiem Holendrzy we wrześniu pokonali Bośnię 5:2 i urwali punkt Niemcom (2:2), a Węgrzy z tym samym zestawem rywali wywalczyli tylko 1 pkt (domowy remis z Bośnią 0:0 i łomot aż 0:5 od Niemców na wyjeździe). A jednak do przerwy to Madziarowie prowadzili 1:0 po golu Rolanda Sallaia, który w 32. minucie uniknął spalonego i z bliska dał Węgrom gola.
Holendrzy po przerwie totalnie zdominowali grę, mieli ponad 80% posiadania piłki. Ale nie mogli się wstrzelić. Jeszcze na dodatek w 79. minucie z czerwoną kartką (za dwie żółte, pierwszą obejrzał zaledwie trzy minuty wcześniej) wyleciał Virgil van Dijk, ale pięć minut później... "Oranje" wyrównali. Konkretnie Denzel Dumfries idealną "główką" po dośrodkowaniu Cody'ego Gakpo. Na więcej już ich stać nie było i mecz zakończył się remisem 1:1.
Z roli faworyta za to od początku wywiązywali się Niemcy. W bramce mieli... debiutanta, bo Alexander Neubel wcześniej dla kadry nie grał, a teraz musiał zastąpić kontuzjowanego Marca-Andre Ter Stegena. Inna sprawa, że Bośniacy to mu tego debiutu przez długi czas szczególnie nie utrudnili. Niemcy już do przerwy prowadzili 2:0 po dublecie Deniza Undava. Chociaż gdy Bośniacy już wcelowali w światło bramki to... strzelili gola. Konkretnie Edin Dżeko i wydaje się, że Neubel powinien był zrobić więcej, bo miał ten strzał głową na rękawicach. Niemcy nie dali się jednak ponownie zaskoczyć, dowożąc triumf 2:1.
Ostatecznie piątkowe rezultaty w grupie nr 3 sprawiły, że Niemcy prowadzą z dorobkiem siedmiu punktów. Za nimi Holandia (5 pkt), Węgry (2 pkt) i zamykająca stawkę Bośnia (1 pkt). W poniedziałek 14 października Węgrzy zmierzą się na wyjeździe z Bośnią, z kolei Niemcy podejmą u siebie Holandię.
Co się tyczy Dywizji B, wpadkę zanotował... stadion w Poznaniu. W pierwszej połowie meczu Ukraina - Gruzja nad jedną z trybun zgasły światła. Mecz przerwano na chwilę, ale z czasem wróciła i gra, i po ok. dziesięciu minutach światło. Ukraińcy dość niespodziewanie prowadzili do przerwy 1:0 po pięknym golu Mudryka (niespodziewanie, bo we wrześniu przegrali oba mecze, a Gruzini oba wygrali). Co więcej, wynik ten utrzymali. Pomógł im VAR, który wychwycił spalonego przy golu Davitashvillego w 90. minucie, ale efekt to efekt.
Za to w drugim meczu tej grupy Czesi wzięli udany odwet na Albanii za porażkę (0:3) i remis (1:1) w eliminacjach Euro 2024. Po dwóch golach Tomasa Chorego nasi południowi sąsiedzi wygrali 2:0 i wskoczyli na drugie miejsce, mając 6 pkt, tak samo jak wciąż prowadząca Gruzja (dalej są Albania oraz Ukraina, mające po 3 pkt).
Grupa nr 4 Dywizji B to z kolei remis Islandii z Walią 2:2 (mimo że Islandczycy przegrywali już 0:2) oraz triumf Turcji nad Czarnogórą 1:0. W efekcie Turcy przewodzą grupie z dorobkiem 7 pkt, przed Walią (5 pkt), Islandią (4 pkt) i Czarnogórą (0 pkt). Natomiast mecze rodowodem z Dywizji C, czyli Estonia - Azerbejdżan i Słowacja - Szwecja, zakończyły się triumfem Estończyków 3:1 oraz remisem 2:2, którego mogą bardzo żałować Szwedzi, jako że to oni prowadzili 2:0. Prowadzenie w grupie nr 1 utrzymali, ale mają tyle samo punktów co ich dzisiejsi rywale (po 7).