Maciej Rybus ostatnie 12 lat spędził w Rosji, pomijając roczne wypożyczenie do Olympique'u Lyon. Przed Rubinem Kazań występował w Spartaku Moskwa (2022/23), Lokomotiwie Moskwa (2017-2022) i Tereku Grozny (2012-2016), gdzie w 2012 roku trafił z Legii Warszawa za ponad trzy miliony euro. 66-krotny reprezentant Polski nie chciał wyjechać z Rosji nawet po rozpoczęciu wojny. Wolał pozostać w kraju agresorów, tłumacząc swoją decyzję chęcią zadbania o rodzinę.
Wraz z końcem czerwca kontrakt 35-letniego Rybusa z Rubinem wygasł. Jego menedżer - Roman Oreszczuk - próbował przekonywać kibiców i ekspertów, że usługami defensora mają być zainteresowane inne kluby z Rosji czy nawet z Polski. Ostatecznie ta informacja okazała się prawdziwa. Faktycznie Rosjanie interesowali się naszym byłym kadrowiczem. Nie była to jednak drużyna z Priemjer-Ligi, a... z tamtejszej ligi medialnej.
Maciej Rybus został zawodnikiem klubu medialnego FC "10", który rozgrywa mecze w rosyjskiej Media Football League. - Oreszczczuk, Rybus i ja znamy się od dłuższego czasu. Kiedy zobaczyliśmy informację, że piłkarz jest wolny, zadzwoniliśmy do niego i zapytałem, czego szuka. Odpowiedział, że potrzebuje wartościowych warunków do treningów w dobrym zespole, na normalnych boiskach. Chce utrzymać formę, aby znaleźć profesjonalny klub w zimie na warunkach, które go interesują - opowiadał "Sport-Express" Alexander Chirin.
Tymczasem decyzja Rybusa zaskoczyła nawet ekspertów z Rosji. O transferze 35-latka wypowiedział się Dmitrij Bułykin. To były zawodnik Lokomotivu i Dynama Moskwa, ale również Bayeru Leverkusen, Ajaxu Amsterdam czy Anderlechtu. - Szczerze mówiąc, nie zrozumiałem jeszcze fenomenu futbolu medialnego. Nie wiem, co może wnieść do profesjonalnej piłki, ale jeśli ludziom się to podoba, to niech byli piłkarze tam przychodzą i się pokazują. To popularyzacja naszej dyscypliny, co niewątpliwie jest plusem - powiedział Bułykin w wywiadzie dla korespondenta rosyjskiego "Sportu" Siergieja Alamowskiego.
- Oczywiście futbol zawodowy bardzo różni się od futbolu medialnego, ale może Maciej dostał tyle pieniędzy, że nie chce grać nigdzie indziej. Trudno to oceniać z zewnątrz, ale myślę, że Rybus przemyślał to, zanim zdecydował się na ten krok. Wcześniej grał na wysokim poziomie, pokazał się zarówno na poziomie klubowym, jak i w reprezentacji. Najwyraźniej wie, co robi - uzupełnił. Czy Maciej Rybus wróci jeszcze do poważnej piłki podczas zimowego okienka? Przekonamy się za kilka miesięcy.