To on mógł zostać selekcjonerem reprezentacji po Nawałce. Nieprawdopodobne

Po długiej kadencji Adama Nawałki reprezentacja Polski miała aż pięciu selekcjonerów w zaledwie sześć lat. Sprawy mogły potoczyć się jednak inaczej, bo już po Nawałce mógł zostać zatrudniony nie Jerzy Brzęczek, a Piotr Stokowiec. - Pewne rzeczy niech pozostaną w gabinetach - przyznał obecnie bezrobotny trener w rozmowie z TVP Sport, ale potwierdził tę rewelację.

Prawdopodobnie wielu kibiców reprezentacji Polski tęskni za czasami selekcjonera Adama Nawałki. Szkoleniowiec pracował z kadrą w latach 2013-2018, dotarł z nią do ćwierćfinału Euro 2024, wygrał z Niemcami, a piłkarze prezentowali wówczas naprawdę dobry styl gry. Po bardzo nieudanym mundialu w 2018 roku Nawałka odszedł, a później kadra miała aż pięciu selekcjonerów w zaledwie sześć lat. 

Zobacz wideo Ekstraklasa rośnie w siłę! Ponad miliard złotych przychodów

To on miał zastąpić Adama Nawałkę w reprezentacji Polski. "Zapracowałem"

Po Nawałce trenerem kadry został Jerzy Brzęczek, bo Zbigniew Boniek bardzo chciał zatrudnić polskiego trenera. Okazuje się jednak, że nie był to jedyny kandydat, który chodził po głowie ówczesnemu prezesowi Polskiego Związki Piłki Nożnej. Drugim był Piotr Stokowiec. "Byłeś rozpatrywany jako kandydat na selekcjonera reprezentacji Polski?" - usłyszał trener w rozmowie z TVP Sport.

- Tak, ale do finalizacji nie doszło - wyznał. Nie chcę zdradzać szczegółów, pewne rzeczy niech pozostaną w gabinetach. Uważam, że zapracowałem sobie na taki status. Osiągałem sukcesy w nieoczywistych klubach jak Lechia i Zagłębie - dodał 52-latek. 

Obecnie Stokowiec nie pracuje w żadnym klubie, ale nie żałuje, że nie został zatrudniony przez PZPN.
- Postawiono na Jurka Brzęczka, który awansował do mistrzostw Europy, ale na turniej nie pojechał. Potraktowano go bardzo niesprawiedliwie, więc może nie ma czego żałować - zakończył. 

Pod wodzą Jerzego Brzęczka reprezentacja awansowała na Euro 2020, ale selekcjoner został zwolniony z powodu "słabego stylu". Zastąpił go Paulo Sousa, który odszedł po roku, później z kadrą pracował Czesław Michniewicz, po nim Fernando Santos, a obecnie Michał Probierz. 

Z kolei Stokowiec później zdążył wygrać z Lechią Gdańsk Puchar i Superpuchar Polski, a następnie prowadził Zagłębie Lubin i ŁKS Łódź. Z ostatniego z klubów został zwolniony w lutym 2024 roku i obecnie nie ma klubu. - Nie czuję w sobie wypalenia, mam pasję, a to najważniejsze. Nie boję się wyzwań - przyznał i zadeklarował chęć powrotu na ławkę. 

Więcej o: