Ostatnie dni są imponujące w wykonaniu Polaków grających poza granicami Polski. Asystę w sobotnim spotkaniu Holstein Kiel z Bayernem Monachium (1:6) zaliczył Tymoteusz Puchacz. Z kolei w niedzielną noc dobrze spisali Mateusz Bogusz i Sebastian Kowalczyk, którzy zanotowali po jednym trafieniu w MLS. Pierwszy z nich otworzył wynik spotkania, ale ostatecznie jego Los Angeles FC uległo 2:4 Los Angeles Galaxy. Z kolei drugi z rodaków podwyższył wynik Houston Dynamo i ostatecznie jego ekipa wygrała z Realem Salt Lake aż 4:1. Jednak nie tylko w MLS Biało-Czerwoni zdobywali gole w ten weekend. W sobotni wieczór do siatki, ale w Belgii trafił Piotr Parzyszek. Co więcej, było to dla niego niezwykle istotne trafienie, bo pierwsze w nowej drużynie.
Latem Polak przeniósł się do drugoligowego RWD Molenbeek i od razu zyskał zaufanie trenera. Dość powiedzieć, że rozegrał pełną liczbę minut we wszystkich trzech dotychczasowych spotkaniach. Szansę otrzymał także w starciu z Lierse. W pierwszej połowie niewiele się działo. Kibice nie widzieli bramek, ale za to aż pięć żółtych kartek. Dwie z nich zobaczył jeden z rywali Parzyszka i wyleciał z boiska.
Tak więc przez całą drugą połowę RWD grało w przewadze, co perfekcyjnie wykorzystało. Impuls do działania dał nie kto inny, jak Polak, a zarazem kapitan zespołu. W 59. minucie otrzymał kapitalne podanie na głowę w polu karnym i z okolic piątego metra oddał strzał. Piłka wpadła tuż obok słupka i jak się okazało, bramkarz nie był jej już w stanie wybronić.
Dzięki temu Parzyszek wpisał się na listę strzelców i to po raz pierwszy w tym sezonie, a zarazem w nowej drużynie. Od razu pobiegł pod murawę, zrobił wślizg na kolanach, a po chwili dołączyli do niego uradowani koledzy. I na tym nasz rodak nie zamierzał się zatrzymywać. Wciąż podłączał się pod akcje ofensywne zespołu, co przyniosło efekt niespełna kwadrans później. Podał futbolówkę piętką do Ilyesa Zianiego, a ten oddał mocny strzał na bramkę i podwyższył prowadzenie.
Tak więc Polak nie tylko zdobył pierwszego gola dla RWD, ale i pierwszą asystę. Był zdecydowanie jednym z najlepszych piłkarzy w tym spotkaniu. Na murawie pozostał aż do ostatniego gwizdka, ale nie udało mu się ponownie wpisać do protokołu meczowego. Jego ekipa wygrała 3:0.
Piotr Parzyszek już od wielu lat mieszka poza granicami ojczyzny. Z Polski wyjechał w wieku sześciu lat. Przeniósł się z rodziną do Holandii i to tam zaliczył seniorski debiut jako piłkarz De Graafschap (2012-14 i 2016/17), później grał również dla PEC Zwolle (2017/18).
31-latek występował także w barwach Charlton Athletic, Saint-Truidense, Randers, Frosinone, Leganes, Emmen, Pogoni Szczecin i w Piaście Gliwice. I to właśnie z ostatnim z wymienionych klubów wywalczył najważniejsze i jak na razie jedyne trofeum w karierze - mowa o mistrzostwie Polski (sezon 2018/19). Co więcej, to właśnie Parzyszek mocno przyczynił się do tego triumfu, bo zdobył bramkę w meczu przesądzającym o mistrzostwie przeciwko Lechowi Poznań. Wówczas Piast zwyciężył 1:0.