Messi wrócił do gry i na boisku działy się cuda. "Magia"

Dwa gole i asysta po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją - takich cudów na murawie mógł dokonać tylko Leo Messi. Argentyńczyk zanotował kapitalny powrót do MLS i praktycznie w pojedynkę rozstrzygnął kwestię zwycięstwa z Philadelphią Union (3:1). Po jego indywidualnych akcjach kibice wstawali z miejsc i z całych sił skandowali jego imię. "Potrzebował jedynie kilku minut, by znów wydarzyła się magia" - zachwycali się dziennikarze.

Tegoroczny finał Copa America był słodko-gorzki dla Leo Messiego. Choć jego ekipa wygrała 1:0 z Kolumbią i po raz 16. sięgnęła po trofeum, to Argentyńczyk nie był w stanie dokończyć spotkania. Zszedł z murawy już w 64. minucie po tym, jak po jednej z akcji doznał kontuzji kostki. Usiadł na ławce i zalał się łzami, a jego noga wyglądała koszmarnie. Wiadomo było, że uraz jest poważny. Pauzował niespełna dwa miesiące i opuścił kilka meczów Interu Miami. Dopiero w nocy z soboty na niedzielę wrócił do gry. I zrobił to w iście królewskim stylu. Wyglądał tak, jakby rozbratu z murawą nie było i niemal w pojedynkę zapewnił zespołowi trzy punkty!

Zobacz wideo Robert Lewandowski i Sebastian Mila znów razem w akcji! Ależ sceneria

Leo Messi wrócił do gry po kontuzji. To, co zrobił, przechodzi ludzkie pojęcie

Tego dnia Inter mierzył się z Philadelphią Union. Drużyna Messiego liczyła na podtrzymanie znakomitej passy zwycięstw w lidze - cztery zwycięstwa z rzędu. Pomóc miał w tym sam Argentyńczyk, dla którego było to pierwsze spotkanie w MLS od przeszło trzech miesięcy. Pojawił się na boisku już od pierwszych minut. I szybko zaznaczył swoją obecność w tym spotkaniu, stając się prawdziwym bohaterem.

Starcie zaczęło się jednak lepiej dla rywali, bo już w 2. minucie drogę do siatki znalazł Mikael Uhre. Inter nie zamierzał się poddawać i szukał wyrównania. I to nadeszło w 26. minucie za sprawą... Messiego. Otrzymał kapitalne podanie w okolicach pola karnego, zwiódł rywala i huknął na bramkę. Golkiper nie miał żadnych szans. 

A na tym Messi nie chciał się zatrzymywać. I już cztery minuty później ponownie wpisał się na listę strzelców. Znów otrzymał precyzyjne podanie i jedynie dołożył nogę, posyłając futbolówkę do siatki. Bawił się z rywalami i wyprowadził Inter na prowadzenie. Dostarczył też mnóstwa emocji kibicom - stadion oszalał na punkcie Argentyńczyka, fani wstali z miejsc i zaczęli głośno skandować jego imię. - Nikt nie jest w stanie zrobić takiej różnicy, jak Messi - zachwycali się komentatorzy.

Bohater był jeden - Messi na ustach USA

Napastnik nie osiadł na laurach, a dalszej szukał okazji do zdobycia gola. Ewidentnie marzył mu się hat-trick. I choć ostatecznie nie udało się go zdobyć, to w ósmej minucie doliczonego czasu drugiej połowy ponownie wprawił publiczności w euforię. Właśnie wtedy posłał kapitalne podanie do Luisa Suareza, a ten bez większych problemów umieścił piłkę w siatce. Dawny duet FC Barcelony przypieczętował więc piąty triumf z rzędu w lidze dla Interu. 

Co warto odnotować, przy golach dla Interu bezpośredni udział mieli głównie byli piłkarze katalońskiej drużyny. Przy pierwszej bramce Messiego asystował Suarez, przy drugiej Jordi Alba, a później, jak wspominaliśmy wyżej, przy trafieniu Urugwajczyka udział miał Argentyńczyk.

Występ Messiego zrobił wrażenie nie tylko na kibicach, ale i światowych mediach. "Jego powrót był bezproblemowy. Tak jakby w ogóle nie pauzował. (...) Potrzebował jedynie kilku minut, by znów wydarzyła się magia" - pisała "Marca". "Był ogromny wsparciem dla drużyny" - to z kolei opinia goal.com. 

Dzięki temu zwycięstwu Inter umocnił się na prowadzeniu w tabeli Konferencji Wschodniej - 62 punkty. Nad drugim zespołem ma aż 10 punktów przewagi i jest na dobrej drodze, by sięgnąć po tytuł w MLS.

Więcej o: