Georg Koch w przeszłości był znanym na niemieckich boiskach bramkarzem, a bronił barw m.in. Fortuny Duesseldorf, Armini Bielefeld, FC Kaiserslautern i MSV Duisburg. Z kolei za granicą zaliczył epizody w Dinamie Zagrzeb, PSV Eindhoven i Rapidzie Wiedeń. Karierę zakończył w 2009 roku z przymusu, bo rok wcześniej został trafiony petardą podczas meczu derbowego Rapidu z Austrią Wiedeń. Od wtedy odczuwał problemy z równowagą.
Po karierze piłkarza Koch próbował swoich sił jako trener. W maju 2023 roku odszedł jednak ze stanowiska szkoleniowca FC Viktorii Koeln, argumentując to sprawami osobistymi. 12 miesięcy później wyjawił światu, że jest nieuleczalnie chory. - Umrę, bo ta choroba jest nieuleczalna. Nie wiem jednak kiedy Bóg mnie zabierze. Rok temu lekarze powiedzieli mi, że zostało mi sześć miesięcy życia, ale wciąż tutaj jestem - mówił o nowotworze w wywiadzie dla "Bilda".
Teraz Koch był gościem niemieckiego "Sport1", gdzie udzielił wywiadu w formie wideo. Niestety były bramkarz nie miał do przekazania dobrych wieści. Ze łzami w oczach wprost przyznał, że pozostało mu już niewiele czasu i nieuchronnie zbliża się do śmierci.
- Nie chce stawiać się na pierwszym planie i wciąż pytać "dlaczego ja?". Wiele osób jest chorych i właściwie mógłbyś przeprowadzić wywiad z kimś innym. Jestem tutaj jednak, aby udzielić ostatniego wywiadu w moim życiu. Tylko dlatego, że kiedyś byłem popularnym bramkarzem - mówił Koch ze łzami w oczach.
- Są takie dni, że czuje się przygnębiony. Innym razem mam siłę powalać drzewa. Nie da się tego wytłumaczyć. Mam wahania nastroju, nie wiem, co przyniesie jutro. Kładę się spać w świetnym nastroju, żeby rano nie móc nawet wyjść z łóżka - dodał 52-latek, zdradzając, jak żyje się z nieuleczalną chorobą.
Koch powiedział również, jak zmieniło się jego życie po usłyszeniu druzgocącej diagnozy. - Nagle zostałem wyrwany ze swojego życia i to tylko trzema słowami. Zawsze w życiu musiałem walczyć o miejsce w bramce, więc walczę też teraz. Nie wszystkim powiedziałem od razu, ale oczywiste było, że nie mogę się poddać - dodał były bramkarz znanych klubów.
Koch uznał, że obecnie jest najlepszy moment, by pożegnać się z kibicami za pośrednictwem mediów i jednocześnie chciał wesprzeć innych w podobnej sytuacji. Niedawno w podobny sposób ze światem żegnał się Sven-Goran Eriksson, który zmarł kilka dni później.