Z perspektywy czasu wielu kibiców, ekspertów i dziennikarzy bardzo pozytywnie postrzega kadencję Zbigniewa Bońka na posadzie prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. W latach 2012-2021 nasza reprezentacja na sportowej płaszczyźnie wyglądała naprawdę obiecująco. Wszystko to szło w parze z odpowiednim zarządzaniem w związku oraz przede wszystkim brakiem wszelakiej maści afer, czego nie można powiedzieć o obecnej władzy PZPN.
Szczególnie w zeszłym roku instytucja kierowana przez Cezarego Kuleszę regularnie stawała się pośmiewiskiem z różnych powodów. Zwalnianie selekcjonera po dziewięciu miesiącach, liczne skandale alkoholowe, takie jak słynne już "ZI ZU ZA" w Kiszyniowie i "siedzenie bez niczego", lakoniczne oświadczenia ws. zakończenia współpracy z rzecznikiem prasowym - oto największe grzechy związku z tamtego okresu.
Jak całe środowisko PZPN wygląda od środka? Z racji tego, że w przyszłym roku obędą się wybory na prezesa, Przemysław Langier z portalu Goal.pl bardzo szczegółowo opisał cały proces wyboru kandydatów, interesów poszczególnych stron oraz szereg wielu zdarzeń i okoliczności, jakie wpływają na to, kto ostatecznie ma coś do powiedzenia w PZPN. Obecnie żyjemy w erze rządów absolutnych Kuleszy, którego dziennikarz nieco ironicznie porównuje do króla. Oprócz tego celnie dyskredytuje całe środowisko tzw. baronów, którzy w trakcie kampanii wyborczej są kuszeni przez poszczególnych kandydatów. Czym? Wbrew pozorom nie chodzi o innowacyjne modele rozwoju czy obietnice modernizacji obiektów sportowych. Często chodzi po prostu o jedno - alkohol i dobrą zabawę.
"To relacje, wzajemne zależności i obietnice (lub coś, co wygląda jak obietnice, choć nimi nie jest) mają największe znaczenie, niekoniecznie program wyborczy. Program jest dodatkiem, choć wymaganym - trudno sobie wyobrazić oddanie głosu na kogoś, do kogo przylgnęła łatka nieposiadania żadnego programu. Cezary Kulesza jest mistrzem tej gry" - pisze Langier.
Dowiedzieliśmy się również, jak w praktyce wyglądają próby zyskiwania przychylnych sobie działaczy PZPN, na których głosy można liczyć w wyborach. "Kandydaci jeżdżą po kraju, spotykają się, piją alkohol. Tak wygląda budowanie ludzkich relacji i nikt temu nie zaprzecza. Andrzej Padewski, człowiek bardzo daleki od bycia postrzeganym jako memiczny wujek z wesela, któremu w pierwszej kolejności spieszy się do szklanki, powiedział kiedyś: pracuję w polskiej piłce, więc alkohol piłem, piję i pić będę. Bo jakkolwiek zaklinalibyśmy świat, kampania nie może się odbyć bez alkoholu - to jest tak naturalne, że równie dobrze moglibyśmy się zastanawiać, czy trawa jest zielona" - zdradza dziennikarz Goal.pl.
Okazuje się, że tekst Przemysława Langiera dotarł również do wspomnianego Bońka. Sądząc po jego reakcji, były szef PZPN jak najbardziej zgadza się z rzeczywistością baronów, układów i biesiadnego podejścia do ważnych dla polskiej piłki spraw, jaką opisał dziennikarz. "Co za analiza" - napisał Zbigniew Boniek na X, dodając emotikony klaszczących dłoni.
Proces wyboru prezesa PZPN wygląda następująco - na Walne Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborcze przyjeżdża 118 delegatów. Później osoby te oddają głosy i wybierają prezesa PZPN. Głosy rozkładają się w ten sposób:
Nowego lub też nowego-starego prezesa (co na ten moment wydaje się najbardziej prawdopodobne) poznamy w sierpniu 2025 roku.