We wtorek Chiński Związek Piłki Nożnej (CFA) nałożył na 38 zawodników i pięciu sędziów dożywotnią dyskwalifikację w wyniku dwuletniego dochodzenia w sprawie ustawiania meczów i hazardu, które było częścią walki z korupcją w tamtejszym futbolu.
W środę na konferencji prasowej pojawił się jeden z dyskwalifikowanych piłkarzy Son Jun-ho z Korei Południowej. Zawodnik grał w lidze chińskiej dla Shandong Taishan w latach 2021-2023. Jun-ho miał jakoby brać udział w ustawianiu meczów i przyjmowaniu łapówek podczas gry w tym kraju. Na konferencji prasowej poinformował, że złożył fałszywe zeznania pod przymusem.
- Nigdy nie brałem udziału w ustawianiu meczów - powiedział na konferencji prasowej cytowany przez Channel News Asia. - Jedynym dowodem, jaki mają, jest moje fałszywe zeznanie złożone pod przymusem - dodał i rozpłakał się, nie mogąc utrzymać dłużej emocji.
- Grożono mi, że jeśli nie przyznam się do zarzutów, to moja żona również zostanie aresztowana i przesłuchana - dodał załamany piłkarz. - Mówili, że jeśli nie przyznam się do winy, to wsadzą ją do tego samego więzienia, w którym się znajdowałem. Pokazali mi zdjęcia moich dzieci, które miałem na telefonie, pytając, co one zrobiły, by zasłużyć na los, który je czeka - mówił, zdradzając szokujące kulisy.
W obliczu skandalu Son Jun-ho stracił miejsce w reprezentacji Korei Południowej. Do domu wrócił w marcu bieżącego roku tuż po tym, jak spędził dziesięć miesięcy w chińskim więzieniu. Na konferencji opowiadał, że nie był źle traktowany, ale warunki, w których się znajdował były "trudne". Obecnie ma podpisaną umowę z południowokoreańskim klubem Suwon FC i ma nadzieję na kontynuowanie kariery, jeśli tylko związek Korei Południowej nie będzie respektował dyskwalifikacji nałożonej przez swoich odpowiedników z Chin.