Sytuacja Józefosławia i Julianowa nie jest niczym nowym. Problem obu wsi na łamach TVP Sport nagłaśniał już w 2022 roku były sędzia międzynarodowy Rafał Rostkowski. W miejscowościach nie ma nie tylko ani jednego boiska pełnowymiarowego, ale nawet jednego orlika. Ekspert TVP teraz przypomniał o całej sprawie po tym jak premier Donald Tusk ogłosił ogólnopolski turniej "Z Orlika na Stadion".
W zeszłym roku Szkołę Podstawową im. Janusza Korczaka w Józefosławiu odwiedził Szymon Marciniak. - To się nie mieści w głowie, żeby w tak dużej szkole nie było normalnego boiska i nie było go w dwóch takich miejscowościach. Rozumiem, że ktoś może nie lubić piłki nożnej, ale przecież boiska dla dzieci można zrobić. Czasem sędziuję mecze na boiskach mniejszych niż pełnowymiarowe, okazjonalnie na orlikach, ale nie na takim boisku jak to - mówił wtedy arbiter cytowany przez TVP Sport, który posędziował spotkanie na małym, betonowym boisku.
Obywatelska interwencja najlepszego polskiego arbitra na nic się nie zdała. Minął kolejny rok, a dzieci w Józefosławiu i Julianowie jeżeli chcą pograć w piłkę na normalnym boisku, to muszą jechać do pobliskich miejscowości - czasem nawet Warszawy! To wszystko mimo tego, że w obu wsiach są aż trzy kluby piłkarskie.
Radny gminy Piaseczno Maciej Dłużniewski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" mówi o wstydzie. - Sytuacja dzieci i młodzieży w Józefosławiu i Julianowie jest dramatyczna. To wstyd, że od wielu lat nic w tej sprawie się nie zmienia, a ważni dorośli przyglądają się temu, jakby zupełnie nie przejmowali się, że kolejne lata dzieciństwa mieszkańców mijają w takich warunkach - powiedział.
Wydaje się, że problem tylko będzie się pogłębiał. - Liczba mieszkańców rośnie szybko, bo szybko rośnie liczba kolejnych osiedli. W takiej sytuacji chyba każdy sam sobie może odpowiedzieć, co dla kogo jest tu najważniejsze: rządzi deweloperka i betonoza. To nie jest tylko moja opinia, to opinia wielu mieszkańców - uważa radny. Zwraca uwagę, że do szkoły podstawowej - tej samej, którą odwiedził Szymon Marciniak - chodzi ponad 2000 dzieci!
- Od dłuższego czasu słyszałem, że mieszkańcy obu wsi daremnie starają się o boiska i że władze nie lubią piłki nożnej - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" Rafał Rostkowski, który jako pierwszy nagłośnił tę sprawę. - Co jakiś czas wracam do tego tematu, ale to przykre, że w tak prostej i oczywistej sprawie trzeba tyle mówić, prosić, pisać, a ważni dorośli dalej traktują dzieci jak obywateli bez prawa głosu - dodaje.
- Jeśli nagłośnienie sprawy w mediach nie pomoże, sam napiszę pismo do premiera Donalda Tuska i powiadomię go, co tutaj dzieje się od lat. Premier lubi piłkę nożną, więc pewnie z troski o dzieci i ich rozwój złapie się za głowę, że dzieci muszą jeździć na wycieczki do sąsiednich miast tylko po to, żeby móc pograć w piłkę. Sytuacja jest patologiczna - dodaje radny Piaseczna Maciej Dłużniewski.
Czy uda się wywrzeć presję na lokalnych politykach? - To nie jest moją winą, że w latach 90. nie przewidywano gruntów pod boisko - tłumaczył w rozmowie z TVP Sport w 2022 roku Daniel Putkiewicz, burmistrz miasta i gminy Piaseczno.