Stal Mielec bardzo słabo zaczęła ten sezon. Wygrała tylko jedno z siedmiu spotkań, zajmuje ostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Na przełomie sierpnia i września doszło do zmiany trenera - Janusz Niedźwiedź zajął miejsce Kamila Kieresia. Do tego PGE Polska Grupa Energetyczna postanowiła wycofać się z dalszego sponsorowania Stali, a to postawiło klub w trudnej sytuacji finansowej.
Środki finansowe na ten sezon są zabezpieczone, ale w Mielcu myślą o perspektywie długoterminowej, szukają pieniędzy na rozwój Stali, dlatego podjęto decyzję o sprzedaży klubu. We wtorek pojawiły się informacje, że trzy zagraniczne podmioty są zainteresowane kupnem pakietu udziałów. Była mowa o inwestorach z Australii i Szwajcarii, trzeci pozostawał szerzej nieznany.
Krzysztof Kapinos, przewodniczący Rady Nadzorczej Stali Mielec, potwierdził, że Australijczycy i Szwajcarzy faktycznie są zainteresowani, ale doprecyzował, co to są za kandydaci i zdradził nieco więcej szczegółów.
- Australijczycy to nie jest żaden fundusz inwestycyjny. To jest grupa przedsiębiorców, dokładnie zweryfikowana, na jej czele stoi człowiek, który był szefem skautingu w klubach Premier League. Mam świadomość tego, że Australia brzmi egzotycznie, ale potwierdzam, że mamy bardzo zaawansowane negocjacje - mówi nam Kapinos. Dodał też, że przedsiębiorcy są z różnych branż.
Wokół Szwajcarów narosły kontrowersje po negocjacjach Andrzeja Grajewskiego z Pogonią Szczecin. Były współwłaściciel Widzewa Łódź rozmawiał z "Portowcami" w imieniu Helwetów, ale miał nie chcieć przedstawić władzom Pogoni potencjalnych inwestorów, dlatego klub zerwał negocjacje. Według wcześniejszych informacji "Weszło" Grajewski miał być przedstawicielem Szwajcarów także w rozmowach ze Stalą, ale Kapinos zaprzeczył tym doniesieniom. Szwajcarski fundusz inwestycyjny negocjuje bezpośrednio ze Stalą, bez udziału pośredników.
- Z tym szwajcarskim funduszem, z którym jesteśmy na etapie negocjacyjnym, nie ma żadnej koneksji z Andrzejem Grajewskim, nie bierze w tym udziału. Potwierdzam, że Grajewski zgłosił się do nas z chęcią zakupu Stali Mielec, natomiast wyraźnie mu powiedziałem, że wiemy, jak wygląda case Pogoni Szczecin i w związku z powyższym w tym i każdym innym przypadku musimy zweryfikować wiarygodność partnera, z którym siadamy do stołu negocjacyjnego. To normalna, profesjonalna procedura. Stal Mielec to nie jest worek ziemniaków i wybór strategicznego partnera musi odbywać się w sposób rzetelny - wyjawił Sport.pl Kapinos.
Trzecim zainteresowanym podmiotem jest jeden przedsiębiorca z Japonii. Kapinos zachwala, że biznes Azjaty generuje przychodzi przekraczające 200 mln dol. rocznie. Japończyk chce zostać mniejszościowym udziałowcem Stali.
Jest jeszcze czwarty kandydat, o którym nie było dotychczas mowy. To konsorcjum utworzone przez mieleckich biznesmenów i przedsiębiorców. Mamy zatem trzech zainteresowanych z zagranicy i jeden polski podmiot, ale na faworytów w tym wyścigu wyrastają Australijczycy. Klub odrzucił wcześniej trzy inne podmioty, jeden z nich miał związek z rosyjskim kapitałem.
Pojawiły się obawy, że Stal nie prześwietliła wszystkich kandydatów wystarczająco dobrze. Kapinos zaprzeczył temu i podkreślił, że dokładna analiza to priorytet podczas rozmów z potencjalnymi inwestorami.
- Tego typu procesy charakteryzują się tym, że musimy bardzo mocno sprawdzić wiarygodność partnerów, z którymi rozmawiamy. Niemniej jednak Stal Mielec z jej dorobkiem, dziedzictwem i tożsamością jest specyficznym organizmem i nie możemy pozwolić sobie na różne scenariusze, jak np. fundusz wyciskający z klubu cytrynkę. Naszą rolą, czyli osób zarządzających, jest niedopuszczenie do takiej sytuacji - powiedział w rozmowie z hej.mielec.pl.
Władze Stali nie narzucają sobie żadnych terminów, jeśli chodzi o sprzedaż akcji. Chcą przeprowadzić ten proces dokładnie, rzetelnie i transparentnie, a także wykluczyć scenariusz negatywny, jak np. upadek klubu w ciągu kilku lat i spadek do 4. Ligi.
- Nie mamy ciśnienia. Ważniejszy jest wybór najlepszego partnera niż czas, ale ostatnie miejsce w tabeli na pewno nie pomaga. Pieniądze, które otrzymamy ze sprzedaży, w części będziemy chcieli przeznaczyć na poduszkę zapewniającą zarządzanie negatywnymi scenariuszami, a w części na szkolenie dzieci i młodzieży - komentuje Kapinos.
Jeśli nie udałoby się znaleźć właściwego inwestora, to istnieje możliwość, że akcje Stali przejmie miasto, ale trudno powiedzieć, że to dobry scenariusz. Władze klubu chciałyby wypracować partnerski model współpracy z magistratem, aby uniknąć zadłużania Stali.
- Będę miał rozmowy z prezydentem miasta i jestem przekonany, że one będą miały charakter bardzo partnerski. Będziemy musieli razem podjąć jakąś decyzję. W alternatywnym scenariuszu możemy też mieć status quo i nic nie robić. Tylko co w przyszłym i kolejnych sezonach? Możemy grać z budżetem 10 mln zł i juniorami. Wtedy mamy realne ryzyko spadku i budżet, z którym nie domkniemy kosztów stałych. Chcemy razem z prezesem Jackiem Klimkiem być odpowiedzialni za klub i podejmować właściwe decyzje, również na poziomie strategicznym - przyznaje przewodniczący RN.
Większościowy pakiet udziałów klubu należy do Stowarzyszenia FKS Stal Mielec (83,46 proc.). Pozostałe 16,54 proc. akcji posiada firma Enervigo, specjalizująca się w technologiach związanych z transformacją energetyczną. Jej współwłaścicielem jest Krzysztof Kapinos.
W poniedziałek Stal Mielec ma zagrać ze Śląskiem Wrocław, ale w obliczu nawałnic, które będą występować na terenie stolicy Dolnego Śląska przez kilka dni, organizacja meczu w terminie stoi pod znakiem zapytania.