- To jeden z takich zawodników, który sprawia, że zakochujesz się w piłce nożnej - opisał Urbańskiego zdobywca Złotej Piłki z 2006 roku Fabio Cannavaro. Trudno się dziwić, zwłaszcza że ten przebił się do świadomości fanów podczas Euro 2024. Czy 20-latek może niebawem zmienić pracodawcę? Wydawało się, że tak. Aż do teraz.
"Daily Sabah" poinformował ostatnio, że Urbański trafił na listę życzeń Fenerbahce. Zwolennikiem tego transferu miał być rzekomo sam Jose Mourinho, który po tym, jak zobaczył umiejętności Sebastiana Szymańskiego, zaczął częściej obserwować innych Polaków. - Gdybyśmy mieli jeszcze dwóch Szymańskich, zagralibyśmy ze wszystkimi - mówił Portugalczyk.
Wracając do Urbańskiego, po zakończeniu mistrzostw Europy zmagał się z urazem, który uniemożliwił mu grę w pierwszych meczach sezonu. Po raz pierwszy pojawił się na murawie 31 sierpnia, kiedy zaliczył dziewięć minut w meczu z Empoli. Mimo to selekcjoner Michał Probierz powołał go na wrześniowe zgrupowanie, podczas którego rozegrał... 152 minuty. Chcąc uprzedzić potencjalnych kupców, którzy rozważali transfer Polaka, władze Bolonii zdecydowały się na stanowczy ruch.
Dziennikarz Nicolo Schira poinformował w środę, że wygasający z końcem czerwca 2025 roku kontrakt Urbańskiego zostanie niedługo przedłużony. Nowa umowa będzie obowiązywać przez cztery lata i można się spodziewać, że otrzyma on sporą podwyżkę.
Urbański zanotował przecież łącznie w ubiegłym sezonie 25 spotkań i wyraźnie przyczynił się do historycznego osiągnięcia, jakim był awans do Ligi Mistrzów. Oby nowy trener Vincenzo Italiano również tak ochoczo na niego stawiał, jak robił to jego poprzednik Thiago Motta.
Bolonia ogłosiła we wtorek, że Urbański, jak i Łukasz Skorupski wrócili już do treningów z zespołem i przygotowują się do najbliższego spotkania z Como. Po trzech kolejkach ligowych ich sytuacja nie wygląda zbyt dobrze, gdyż mają na koncie tylko dwa punkty i zajmują dopiero 18. miejsce w tabeli.