Robert Lewandowski po powrocie z wakacji znajduje się w wybornej formie. - W dużej mierze sekret jego sukcesu tkwi we wspaniałej pracy i dbałości fizycznej. Nie przestawał ćwiczyć po występach na Euro 2024, i przyjechał na treningi w pełni gotowy. Ponadto uważnie monitoruje swoje przerwy, jedzenie, kalendarz... Jest bardzo profesjonalny i wie, jaka jest stawka - przekazał dziennik "Marca". Widać, że współpraca z Hansim Flickiem układa się doskonale, czyli tak, jak to miało miejsce podczas ich spotkania w Bayernie Monachium.
"Niemiecki trener ślepo wierzy w napastnika i wiedział, że ten odwdzięczy się, jeśli zapewni mu dobrą formę i stworzy dla niego ekosystem, w którym będzie mógł dostawać wiele piłek" - oznajmił "AS". Cztery mecze, cztery gole i asysta - tak wyglądały ostatnie tygodnie w wykonaniu Lewandowskiego. Choć na razie ruszyły tylko rozgrywki ligowe, to niewątpliwie 36-latek chce udowodnić klasę również w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Mimo że odzyskał skuteczność, a ponadto ma jeszcze dwa lata ważnego kontraktu, wydaje się, że po zakończeniu sezonu na pewno opuści stolicę Katalonii. W przyszłym roku kończy przecież 37 lat, dlatego jeśli nie zrobi oszałamiającego wrażenia, władze klubu będą chciały go zapewne sprzedać do jednego z saudyjskich zespołów. Rzekomo przygotowują się już do takiego scenariusza i wytypowały nawet następcę Polaka.
Portal Fichajes.net. ujawnił, że FC Barcelona wnikliwie obserwuje Viktor Gyokeres, który robi gigantyczną furorę w Sportingu. Przeszkodą może okazać się kwota transferu, gdyż klauzula odstępnego wynosi aż 100 mln euro. Hansi Flick docenia umiejętności Szweda i jest wręcz zachwycony jego stylem gry.
"Wyścig o piłkarza dopiero się zaczyna, a Barcelona musi konkurować z innymi europejskimi gigantami" - można przeczytać. 26-latek stał się w ostatnich miesiącach również priorytetem dla PSG oraz Arsenalu, który widzi w nim następcę wypychanego z klubu Gabriela Jesusa.
Gyokeres strzela dosłownie, jak na zawołanie. Rok temu został wykupiony przez Sporting z Coventry za 21 mln euro, natomiast teraz jest wart aż 63 mln. Trudno się temu dziwić, zwłaszcza że w poprzednim sezonie zdobył 29 bramek w 33 meczach ligowych. Jeszcze lepiej spisuje się za to podczas obecnych rozgrywek, ponieważ w czterech spotkaniach ma już na koncie siedem trafień. Snajper błysnął też w trakcie ostatniego zgrupowania reprezentacji Szwecji, gdy trafił do siatki Azerbejdżanu i zaliczył dublet w starciu z Estonią.