"Czwartek 5 września 2024 roku już na zawsze wpisze się w historię futbolu pewnego maleńkiego państwa. Mowa o San Marino, które po dwudziestu latach oczekiwania i 139-ciu meczach bez zwycięstwa, wreszcie mogło cieszyć się z triumfu. W ramach meczu Dywizji D Ligi Narodów Sanmaryńczycy pokonali 1:0 Liechtenstein, wygrywając po raz drugi w historii i to z tym samym rywalem. Jest pewien czynnik, który sprawia, że ta wygrana jest jeszcze cenniejsza" - tak pisał dziennikarz Sport.pl Bartosz Królikowski.
Okazuje się, że nie tylko Sanmaryńczycy mają powody do świętowania podczas wrześniowej przerwy na reprezentację. W meczu towarzyskim Amerykańskie Samoa pokonało Wyspy Cooka 2:1. Starcie rozegrano na neutralnym terenie.
Mecz w Apii, stolicy i jedyny mieście państwa Samoa, był wyjątkowy. Gole Ali'iego Mitchela i Benjamina Stefanona zapewniły historyczną wygraną. Siaosi Kaufononga zdobył jedynie gola honorowego. Bramki z tego starcia można zobaczyć na oficjalnym kanale OFC na YouTube.
Czemu wygrana piłkarzy Amerykańskiego Samoa jest tak wyjątkowa? Bowiem jest to wyjątkowa reprezentacja. Po raz ostatni wygrała mecz... 4 września 2015 roku. Na zwycięstwo czekała więc ponad dziewięć lat. Wówczas okazała się lepsza od Tonga (2:1), a także pokonała Wyspy Cooka (2:0). Mecze rozgrywano w ramach eliminacji mundialu w Rosji.
Reprezentacja Amerykańskiego Samoa znana jest jako niechlubny rekordzista. 11 kwietnia 2001 roku w meczu eliminacji do mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii przegrała z Australią aż... 0:31. To po dziś dzień najwyższa porażka w meczu międzypaństwowym. Aż 13 goli zdobył wówczas Archie Thompson.
Najlepszy strzelec w historii kadry Amerykańskiego Samoa Ramin Ott zdobył zaledwie trzy gole. W 57 meczach w dziejach drużyna wygrała zaledwie pięciokrotnie. Najwyższą wygraną odnotowała 22 sierpnia 1983 roku, kiedy pokonała 3:0 kadrę Wallis i Futuna.