"To jest heca". Boniek znów reaguje na zarzuty

W czwartek w mediach pojawiły się informacje, że prokuratura w Szczecinie postawiła Zbigniewowi Bońkowi zarzut "popełnienia przestępstwa dotyczącego działania na szkodę PZPN", za który może mu grozić do 10 lat więzienia. Po raz kolejny Boniek postanowił odnieść się do zarzutu. - Cała sprawa jest wyimaginowana, polityczna, absurdalna i nigdy nie zakończy się aktem oskarżenia. To jest heca - tłumaczy.

Cała sprawa, o której piszemy w artykule, rozpoczyna się w 2014 r., gdy Polski Związek Piłki Nożnej podpisał umowę z firmą Ustronianka, która została sponsorem reprezentacji Polski. Blisko milion złotych trafił do spółki Osttair, która otrzymała prowizję za podpisanie tego kontraktu. W listopadzie 2022 r. Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało Macieja Sawickiego, ówczesnego sekretarza generalnego PZPN. "Z korupcją nie mam i nigdy nie miałem nic wspólnego. Zarzuca mi się natomiast wyrządzenie szkody finansowej PZPN. Uważam to za całkowity absurd" - przekazał Sawicki.

Zobacz wideo Piotr Zieliński nie miał żadnych wątpliwości! "Fajnie się gra z chłopakami"

Prokuratura zastosowała wobec Sawickiego poręczenie majątkowe w wysokości 250 tys. złotych oraz dozór policyjny. Poza Sawickim zatrzymano wtedy także Jakuba T., członka zarządu PZPN. W aferze melioracyjnej chodziło o podejrzenia ustawienia ponad 100 przetargów dla Zarządu Melioracji Urządzeń Wodnych w Szczecinie na kwotę ponad 600 mln złotych. We wrześniu Zbigniew Boniek pojawił się w Szczecinie na przesłuchaniu w prokuraturze.

- Ta sprawa jest całkowicie polityczna. Przez cztery lata nikt nie chciał mnie słuchać, osobiście uważam, że chciano zrobić przedstawienie. Teraz kiedy władza się zmieniła, napisałem pismo przez adwokata, że chciałbym wypowiedzieć się w tej sprawie. Spojrzę panu prokuratorowi prosto w oczy. Aby nie było hucpy, skierowałem pismo do prokuratora krajowego, by objął sprawę nadzorem - mówił były prezes PZPN jeszcze przed przesłuchaniem.

Wirtualna Polska podała 5 września br., że "prokurator przedstawił Zbigniewowi B. zarzut popełnienia przestępstwa (...) dotyczący działania na szkodę PZPN". Mowa o okresie od listopada 2014 do sierpnia 2021 r., gdzie Boniek i inne osoby miały wyrządzić federacji szkodę majątkową. WP podawała, że za to Bońkowi grozi do 10 lat więzienia. W trakcie przesłuchania Boniek nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień.

- To nie jest żadna sprawa. PiS-owska zemsta na PZPN-ie, na mnie i na wiele innych rzeczy. I jestem to w stanie udowodnić. Jestem uczciwy, czysty. W tej sprawie nikt nic nie zrobił. Po ludzku mnie wkur**li - mówił Boniek w "Prawdzie Futbolu", odnosząc się do informacji w mediach.

Boniek odnosi się do zarzutów. "To jest heca. Absurdalna i polityczna sprawa"

Boniek udzielił wywiadu portalowi goal.pl, w którym odniósł się do wspomnianego zarzutu. Czy faktycznie były prezes PZPN może trafić nawet na 10 lat do więzienia? - Postawiono mi zarzut niegospodarności przy zawarciu kontraktu sponsorskiego. Cała sprawa jest wyimaginowana, polityczna, absurdalna i nigdy nie zakończy się aktem oskarżenia. Zarzut można każdemu postawić, ale to nie oznacza, że on jest słuszny. W tej sprawie nie ma poszkodowanych, nigdy nie poszło żadne zgłoszenie, że ktoś jest oszukany, a ja mam uwierzyć, że prokuratura się sama tą sprawą zajęła? To jest heca - powiedział.

Okazuje się, że pierwotnie prokuratura miała nie wystosowywać komunikatu do mediów ws. przesłuchania Bońka.

- Najlepszy numer jest taki, że gdy  zjawiłem się w prokuraturze, wychodząc spytałem: panowie, jako że jestem osobą publiczną, chciałbym się was spytać, czy robicie z tego jakiś komunikat. Bo jeśli tak, ja też zrobię. Powiedziano mi, że nie. Więc odpuściłem publikację swojego, choć miałem przygotowany: że spotkałem się z panami prokuratorami, został mi przedstawiony zarzut o niegospodarność, którego nie przyjąłem, i po zapoznaniu się z dokumentami, ustosunkuję się do tego. Daliśmy sobie czas do listopada. Rozeszliśmy się, i nagle dziś czytam, że grozi mi 10 lat - wyjaśnił Boniek.

- Nic mi nie grozi, bo nie ma żadnego aktu oskarżenia. Póki co jest zarzut. Można go przyjąć lub nie. Myśmy sobie dali czas, by się do tego ustosunkować do końca listopada. Tak naprawdę ja nie wiem, dlaczego postawiono mi zarzut. Czy czuję, że coś mi grozi? Nie. Bo za co? Nie żartujmy. Znaczy inaczej: mogą poszargać mi wizerunek. Ludzie czytają tylko nagłówki, natomiast sprawa jest tak czysta, że mój sekretarz generalny nie powinien dostać zarzutów i kajdanek, a medal za to, jak zarządzał sprawami PZPN - podsumował Boniek.

Więcej o: