Sytuacja chińskiego futbolu od dawna jest zła. Ściąganie gwiazd, budowanie akademii i stadionów nie przyczyniło się do poprawy wyników tamtejszej kadry. Chiny od 2002 roku czekają na awans na mistrzostwa świata.
W czwartek wieczorem reprezentacja Chin zaczęła zmagania w trzeciej fazie azjatyckich kwalifikacji do mundialu w 2026 roku. Chińczycy grali na wyjeździe z Japonią. I choć porażka była wkalkulowana - Japonia to czołowy zespół Azji - to nikt nie spodziewał się, że gospodarze wygrają aż 7:0! Do przerwy nie było dramatu - Chiny przegrywały 0:2, ale w drugiej połowie Japończycy byli bezlitośni.
Litości dla chińskiej kadry nie mają też tamtejsze media (a warto pamiętać, że w Chinach obowiązuje cenzura), które nie żałują gorzkich słów. Obrywają przede wszystkim selekcjoner oraz federacja.
"Ivan (Branko Ivanković, selekcjoner) jest chaotyczny w wyborze taktyki oraz selekcji. Choć trenował wcześniej w Chinach, to nie można stawiać znaku równości pomiędzy trenowaniem kiedyś w Chinach a rozumieniem obecnego chińskiego futbolu" - czytamy w "Oriental Sports Media".
"Japonia gra zaawansowany, międzynarodowy futbol, a my prezentujemy zacofany styl" - dodano. "Po co analizować taktykę, detale? Myślę, że to nonsens. Nie ma podstaw do analizy" - komentuje Liu Yue.
"Dlaczego tak to wygląda? Ta zapaść jest efektem ostatnich 10-20 lat, gdy Japonia ciągle się rozwijała, a my się uwstecznialiśmy (...). Podstawy, futbol młodzieżowy, pewność siebie, pasja, marzenia - wszystko co mieliśmy, powoli przejadaliśmy. Dlaczego to się dzieje? Każdy wie. Efekty widzimy w trakcie meczów (...). Wszystko, co możemy powiedzieć, to że ostatnie 10-20 lat przyczyniły się do dzisiejszego wyniku" - dodaje autor bez wchodzenia w szczegóły. Warto przypomnieć, że kilka miesięcy temu były szef chińskiej federacji został skazany na dożywocie.
W innym artykule "Oriental Sports Media" zauważa, że CCTV nie transmitowała tego meczu, co "uratowało wielu widzów".
Serwis sports.sina.com.cn zauważył, że przegrana z Japonią na zawsze zapisała się w historii chińskiego futbolu. 0:7 to najwyższa porażka Chin z Japonią w historii. Nigdy wcześniej tamtejsi piłkarze nie przegrali w eliminacjach do mundialu tak wysoką różnicą bramek. Po raz pierwszy stracili aż siedem goli w kwalifikacjach. Nie jest to jednak najwyższa porażka w historii chińskiej piłki. W 2012 roku tamtejsza kadra przegrała aż 0:8 z Brazylią - to był jednak tylko sparing.
To dopiero początek trzeciej fazy azjatyckich eliminacji. Chińczyków czekają jeszcze mecze z Bahrajnem, Arabią Saudyjską, Indonezją, Australią oraz rewanż z Japonią. Po wczorajszej porażce trudno jednak uwierzyć, że tamtejsza kadra się podniesie i ostatecznie da radę wywalczyć awans na mundial w USA, Kanadzie i Meksyku. Obecnie zajmuje ostatnie miejsce w swojej grupie eliminacyjnej.