Jeszcze przed startem nowego sezonu wielu kibiców i ekspertów z Hiszpanii podważało wartość Roberta Lewandowskiego w FC Barcelonie. Polakowi wytykano przede wszystkim olbrzymie zarobki oraz nieregularną formę strzelecką. Tymczasem nasz napastnik już od pierwszej kolejki udowadnia, że pomimo 36 lat na karku nadal jest jednym z najlepszych napastników świata.
"Jednym z kluczy było odzyskanie Lewandowskiego. Nie należy zapominać, że Xavi chciał Polaka wyrzucić z drużyny. Flick działał ostrożnie. Znał go doskonale z pracy w Bayernie Monachium. Przywrócił mu pewność siebie i umieścił w pozycji, na której czuje się najlepiej. Jest finiszerem i potrzebuje dostawać dobre piłki. A kiedy tak jest, to nie wybacza" - pisały ostatnio hiszpańskie media o dyspozycji Lewandowskiego.
W pierwszej serii gier kapitan kadry Michała Probierza uratował dla drużyny trzy punkty, strzelając dwie bramki w wyjazdowym spotkaniu z Valencią (2:1). Następnie zdobył zwycięskiego gola w starciu z Athletkiem Bilbao (2:1). W meczu z Rayo Vallecano (2:1) również trafił do siatki, jednak sędzia dopatrzył się faulu i anulował gola. Za to prawdziwą zabawę ekipa Hansiego Flicka urządziła sobie w ostatnim starciu przeciwko Realowi Valladolid. Barcelona wygrała aż 7:0, a Robert Lewandowski był autorem jednej bramki i asysty.
Sumując wszystkie bramki, 36-latek po czterech kolejkach ma ich cztery na koncie. Jak podaje platforma statystyczna Opta, ostatnim zawodnikiem Barcelony, który w czterech pierwszych seriach gier La Liga czterokrotnie trafił do siatki, był... Lionel Messi! Legendarny Argentyńczyk dokonał tego w inauguracyjnych meczach sezonu 2018/2019. Wówczas ustrzelił dwa dublety - w pierwszym meczu przeciwko Deportivo Alaves (3:0) oraz w czwartym, kiedy Katalończycy grali z Huescą (8:2).
W tamtej kampanii Messi łącznie strzelił aż 36 goli w 34 meczach. Miejmy nadzieję, że po tak mocnym początku do tej liczby spróbuje zbliżyć się Lewandowski. Obecnie czekają go jednak mecze w Lidze Narodów, gdzie reprezentacja Polski zagra ze Szkocją i Chorwacją.