Jeszcze przed startem nowego sezonu La Liga nazwisko Roberta Lewandowskiego niezwykle często pojawiało się w hiszpańskich mediach. Czasami w niezbyt pozytywnym kontekście. Polakowi wytykano przede wszystkim dwie rzeczy - podeszły wiek oraz horrendalnie wysokie zarobki. Tymczasem już na początku ligowych rozgrywek nasz napastnik udowodnił, że nadal należy do światowej czołówki.
W pierwszej kolejce podczas wyjazdowego meczu z Valencią najpierw doprowadził do wyrównania po wykorzystaniu świetnego podania Lamine'a Yamala, a następnie trafił z rzutu karnego, dzięki czemu Barcelona wygrała 2:1. W sobotę drużyna Hansiego Flicka rozegrała drugie spotkanie, tym razem na własnym stadionie przeciwko Athletikowi Bilbao.
W tym starciu Lewandowski również pokazał się z dobrej strony. W 75. minucie bramkarz gości niefortunnie odbił piłkę przed siebie po ciętym podaniu Pedriego. Ta trafiła pod nogi Polaka, który płaskim strzałem posłał ją niemal do pustej siatki, a wicemistrzowie Hiszpanii zwyciężyli takim samym wynikiem, jak w meczu z Valencią.
Po końcowym gwizdku w strefie pomeczowych wywiadów pojawił się Inigo Martinez. W pewnym momencie obrońca Barcelony dostał pytanie o Roberta Lewandowskiego. Jak kolega z drużyny 36-latka ocenił jego dotychczasową formę? Te słowa mówią wszystko. - Chcemy pomóc Robertowi. Szkoda, że nie strzelił więcej, bo miał bardzo dobre i klarowne sytuacje, ale jesteśmy zadowoleni z tego, co już zrobił. Już meczu z Valencią też pokazał, że jest podłączony do gry. Chcemy go więcej. Razem z nim jesteśmy zadowoleni. Zawsze drużyna chce, aby napastnik strzelał - zaznaczył defensor, doceniając Polaka za skuteczność.
Dzięki trzem bramkom strzelonym w dwóch spotkaniach Robert Lewandowski na ten moment jest samodzielnym liderem w klasyfikacji strzelców La Liga. Co więcej, jego występ przeciwko Athletikowi Bilbao był jubileuszowy z wyjątkowego powodu. Szansę na kolejne trafienia kapitan kadry Probierza będzie miał już we wtorek. Wtedy Barcelona zagra z Rayo Vallecano.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!