Szymon Włodarczyk opuszczał Ekstraklasę latem ubiegłego roku po dobrym sezonie 2022/23 w barwach Górnika Zabrze (9 goli w 30 meczach). Austriacki Sturm Graz zapłacił za niego przeszło dwa miliony euro w nadziei, że ten podąży podobną ścieżką co swego czasu Rasmus Hojlund. Duńczyka grającego obecnie w Manchestrze United w 2022 roku za 20 milionów euro kupiła włoska Atalanta, właśnie ze Sturmu.
Wygląda na to, że Polak faktycznie też trafi do Włoch, ale na pewno nie w takich okolicznościach, w jakich by sobie tego życzył. Młody napastnik miał prawdziwe wejście smoka do austriackiego zespołu. W lidze strzelił cztery gole w pierwszych pięciu starciach ligowych. Do tego jeszcze hattrick w Pucharze Austrii. Jednak to okazało się jedynie przebłyskiem. Włodarczyk grał coraz słabiej z meczu na mecz i dostawał coraz mniej minut na boisku. Pod koniec sezonu niemal przestał się na nim pojawiać i choć Sturm zdobył mistrzostwo Austrii, to Polak dorzucił do tego mniejszą cegiełkę, niż z pewnością oczekiwał.
W Grazie nie ma dla niego przyszłości. W tym sezonie zagrał jedynie 40 minut z trzecioligowym Kremser SC w Pucharze Austrii. Natomiast w Bundeslidze nie siedział ani razu nawet na ławce, nie mówiąc o grze. Czy z tej sytuacji jest jakiekolwiek wyjście? Okazuje się, że jak najbardziej. Do wspomnianych Włoch. Zdaniem dziennikarza Gianluki di Marzio, Polakiem mocno interesuje się Salernitana. To klub, który w zeszłym sezonie spadł z Serie A do Serie B.
Negocjacje w sprawie pozyskania wychowanka Legii Warszawa mają być dość mocno zaawansowane. Jeżeli zakończą się powodzeniem. Włodarczyk zasili klub z Salerno, by pomóc mu w walce o powrót do Serie A. Może tam też spotkać innego Polaka, Mateusza Łęgowskiego. Celowo używamy jednak słowa "może", ponieważ były pomocnik Pogoni Szczecin ma być na wylocie z włoskiego klubu i nie wiadomo, jakie będą jego dalsze losy.