Wisła Kraków zagra w IV rundzie eliminacji do Ligi Konferencji Europy. 90. minutach było 2:0 dla Wisły, a po dogrywce 3:1, dzięki czemu drużyna Kazimierza Moskala odrobiła dwubramkową stratę z meczu wyjazdowego (przed tygodniem na stadionie City Arena Trnava było 1:3). O wszystkim zadecydowało 14 kolejek rzutów karnych!
Trener Spartaka Trnawa Michal Gasparik na pomeczowej konferencji prasowej podsumował spotkanie z Wisłą Kraków. - Ten mecz wyglądał zupełnie inaczej od tego, jak go planowaliśmy - rozpoczął. - Tak naprawdę poświęciliśmy cały tydzień, żeby się do niego przygotować i rozpocząć go z pełną koncentracją. Widać było jednak, że boisko to zweryfikowało negatywnie. Widać było u nas brak ruchu, złą grę kombinacyjną, dużo błędów indywidualnych zwłaszcza w pierwszej połowie. Później przyszła strata piłki i bezsensowny rzut karny. Oczywiście trzeba podkreślić, że Wisła grała świetnie, zagrała świetny mecz. A po drugie wykorzystała w pełni atut własnego stadionu. Tak jak my tydzień temu wykorzystaliśmy atut własnego stadionu - zaznaczył. - Druga połowa to niestety była kontynuacja tego, co zobaczyliśmy w pierwszej. I to mimo zmian - stwierdził.
- W dogrywce, gdy w końcu złapaliśmy oddech, straciliśmy bramkę po rzucie rożnym, ale mimo wszystko potrafiliśmy się z tego podnieść. Strzeliliśmy gola i doszło do rzutów karnych. W karnych to wszystko, co wydarzyło się w meczu mogło zostać zapomniane, bo mogliśmy to wszystko zmazać i napisać inną historię. Mieliśmy w tych karnych pierwszego "meczbola", ale nie wykorzystaliśmy go. Mieliśmy kolejnego, ale anulował nam go sędzia, ale muszę podkreślić przede wszystkim to, że Wisła awansowała zdecydowanie zasłużenie - dodał.
Gasparik zdiagnozował też problem swojego zespołu. - U nas zawiedli przede wszystkim starsi, doświadczeni, kluczowi gracze, którzy nie nadążali za rywalami - otwarcie przyznał Gasparik.
W IV rundzie el. do LKE Wisła zagra z Cercle Brugge. Pierwszy mecz odbędzie się w czwartek 22 sierpnia w Krakowie o godzinie 19:00.