To nie był pod żadnym pozorem dobry mecz Legii, ale najważniejsze, że cel został osiągnięty. Brązowi medaliści poprzedniego sezonu Ekstraklasy zwłaszcza w pierwszej połowie schowali się za podwójną gardą i liczyli, że dowiozą korzystny wynik. Na gola z rzutu karnego odpowiedzieli trafieniem po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Po zmianie stron byli nieco aktywniejsi z przodu i choć dalej nie porywali, cel został osiągnięty. Legia jest o jeden wygrany dwumecz od fazy ligowej Ligi Konferencji. Jednak to nie o tym mówi się po spotkaniu najwięcej.
O wiele więcej zamieszania niż jego piłkarze na boisku zrobił po meczu trener Legii Goncalo Feio. Co dokładnie? W euforii po zwycięskim remisie pokazał w stronę kibiców Broendby "gest Kozakiewicza" oraz dwa środkowe palce. "Uciszał" też sztab szkoleniowy przeciwników, a jak się okazuje, na samych gestach się nie skończyło.
Szczegóły zdarzenia przedstawił na pomeczowej konferencji trener rywali Jesper Sorensen. Okazuje się, że jeszcze zanim Feio poszedł w stronę fanów zespołu z Kopenhagi, oprócz gestów miał też kilka słów dla osób na ławce duńskiego klubu. - Feio podszedł do nas i powiedział, że mamy wracać do domu. Mamy szacunek do Legii i nie uważamy, że to normalne. Jeśli jednak spodziewał się czego innego, niż naszej reakcji, to jest to dziwne, widocznie chciał konfrontacji - powiedział Sorensen, cytowany przez Jakuba Seweryna ze Sport.pl.
Jeżeli chodzi zaś o sam mecz, trener duńskiego zespołu nie krył rozczarowania wynikiem i tym, że jego zespół szybko roztrwonił przewagę. - To dla nas wielkie rozczarowanie. Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrym zespołem, ale popsuliśmy ten dwumecz. Musieliśmy gonić przez praktycznie cały dzisiejszy mecz, mieliśmy odpowiednie nastawienie i przewagę szczególnie w pierwszej połowie, ale to okazało się za mało - ocenił Sorensen.