Ajax Amsterdam, reprezentacja Holandii, Real Madryt, czy Feyenoord Rotterdam. Kiedy w 2006 roku Leo Beenhakker obejmował polską kadrę, znała go spora część kibiców. Nic dziwnego - obecność takich drużyn w CV musiała robić wrażenie. Jeszcze większe zrobiło jednak to, czego Holender dokonał w Polsce. Wygrał trudną grupę eliminacji do Euro 2008, pokonał Portugalię i jako pierwszy człowiek w historii wprowadził naszą reprezentację na kontynentalny czempionat.
Tam było już gorzej. Porażki z Niemcami i Chorwacją sprawiły, że Polacy pożegnali się z mistrzostwami po fazie grupowej. Remis z Austrią na nic się zdał. W eliminacjach do mundialu 2010 biało-czerwonym poszło znacznie gorzej. Nie zakwalifikowali się na turniej, a co gorsza wyprzedzili tylko słabiutkie San Marino w grupie eliminacyjnej. Beenhakker nie dotrwał do końca cyklu kwalifikacyjnego, ale mimo tego w pamięci polskich kibiców często pamiętany jest w pozytywny sposób - przez pryzmat awansu na Euro.
2 sierpnia szkoleniowiec obchodził 82. urodziny. Przebywa obecnie na zasłużonej sportowej emeryturze, ale jak się okazuje nie może się nią w pełni cieszyć.
- Zawsze dzwonię do niego w dniu jego urodzin. Nie rozmawiałem z nim już od jakiegoś czasu. Przed kilkoma laty zjedliśmy wspólny lunch. Dzisiaj spytałem go o jego samopoczucie, a on odpowiedział: "czuję się trochę samotny i nie czuję się już tak dobrze" – powiedział Jack van Gelder telewizyjny prezenter, którego słowa cytuje portal feyenoord24.net.
Dziennikarz chciał zaproponować Beenhakkerowi ponowne spotkanie, ale trener odmówił. Wobec tego van Gelder wyszedł z inicjatywą. - Jest tak wielu ludzi, którzy podziwiają Leo Beenhakera zarówno jako trenera, jak i człowieka. Teraz kiedy jest samotny, być może uda nam się zachęcić innych, aby wysyłali do niego e-maile, kartki czy wiadomości. Zasługuje na to i myślę, że bardzo by to docenił – zaapelował.
Leo Beenhakker w latach 2006-2009 poprowadził reprezentację Polski w 46 meczach. Wygrał 21 z nich, 13 zremisował i 12 przegrał.