Gdy Girondins Bordeaux po raz ostatni nie występowało na pierwszym lub drugim poziomie rozgrywkowym we Francji, mistrzem Polski był Ruch Hajduki Wielkie (późniejszy Ruch Chorzów), mistrzem świata byli Włosi w składzie m.in. z Giuseppe Meazzą czy Luisem Montim, a nad Europę powoli nadciągało widmo wielkiej wojny, napędzanej działaniami Adolfa Hitlera. Mowa o roku 1936. Od 1937 roku "Żyrondyści" nigdy nie spadli poniżej drugiej ligi, czyli obecnej Ligue 2. Tylko Olympique Marsylia, Rennes, Nicea oraz AS Saint-Etienne mogą pochwalić się dłuższym stażem na najwyższych szczeblach.
Wspaniała seria klubu z Bordeaux właśnie dobiegła końca. Słynny klub od wielu lat targany jest ogromnymi problemami finansowymi. Ich apogeum nastąpiło w minionym roku finansowym, który zespół zakończył z potężną stratą wynoszącą 50 milionów euro. Włodarze musieli więc znaleźć około 35-40 milionów euro, by uniknąć karnej degradacji do trzeciej ligi.
W pewnym momencie zapaliło się światełko nadziei, jako że przejęciem klubu zainteresowane było Fenway Sports Group, amerykański właściciel m.in. Liverpoolu. Jednak ten temat dość szybko upadł, a klub już kilka dni temu informował, że do transakcji najpewniej nie dojdzie. Wówczas jednak dawali kibicom odrobinę nadziei, iż uda się uniknąć strasznego losu. Teraz wierzyć już nie ma w co.
"Żyrondyści" w oficjalnym komunikacie ogłosili, że FSG definitywnie wycofało się z rozmów i nie ma już szans na pozytywne zakończenie. W związku z tym Girondins nie zamierza się już odwoływać od decyzji DNCG (organu odpowiedzialnego za nadzór finansowy we francuskiej piłce) i godzi się z karną degradacją do trzeciej ligi (National Championship 1).
Kończy się zatem prawie 90-letni byt sześciokrotnego mistrza Francji w dwóch najwyższych poziomach rozgrywkowych w tym kraju. Spadek oznaczać będzie zapewne odejście większości piłkarzy, w tym polskiego bramkarza Rafała Strączka, który był już jakiś czas temu łączony z transferem do beniaminka Ekstraklasy GKS-u Katowice.