O nadużyciach, do których dochodziło w Stomilankach Olszyn, napisaliśmy w Sport.pl w marcu. Sprawa była wielowątkowa i toczyła się przez dziesięć lat. Poświęciliśmy jej dwa reportaże: "Koniec tajemnic. Ujawniają, co się działo przez lata w polskim klubie. "Żenada, wstyd"" oraz "Ona miała 17 lat, on był po czterdziestce. 'Zatrzymał się w ciemnym miejscu'", a w trzecim artykule poprosiliśmy o komentarz trenerów, wobec których kierowane były zarzuty zawodniczek. Sprawa rezonowała. Prezes PZPN raptem dwie godziny po publikacji podjął decyzję o odwołaniu Dariusza Maleszewskiego, który w Stomilankach był trenerem i prezesem, z Komisji ds. Piłkarstwa Kobiecego PZPN. "Zachowanie opisane w mediach jest nieakceptowane" - tłumaczył Cezary Kulesza.
Po ponad czterech miesiącach zapadły kolejne decyzje w tej sprawie.
We wtorek PZPN poinformował o zakończeniu postępowania w sprawie drugiego z trenerów Stomilanek - Wojciecha P., o którego zachowaniu opowiedziała Weronika Rozalska, jego była piłkarka. - Trener zapytał, czy mi zimno. Od początku trzęsłam się ze strachu. Przez całą drogę poprawiał mnie, że mam nie mówić do niego "trenerze" tylko po imieniu. Nie pojechał do bursy tylko w stronę wiaduktu. Zatrzymał się pod nim, w ciemnym miejscu. Odpiął swój pas, nachylił się w moją stronę i chciał mnie pocałować. Wywinęłam się. Powiedziałam: "Nie, trenerze!". Odpuścił - mówiła we wstrząsającym wywiadzie.
Rozalska nagrała trenera podczas jazdy samochodem i miała dowody, które potwierdzały jej słowa.
- Nie zrobiłem niczego, co byłoby wbrew woli zawodniczki. W związku z tym nie mam sobie nic do zarzucenia - komentował w Sport.pl Wojciech P..
"Komisja Dyscyplinarna PZPN uznała odpowiedzialność dyscyplinarną trenera Wojciecha P. w związku z nadużyciem stosunku zależności wobec małoletniej zawodniczki klubu Stomilanki Olsztyn. W opinii organu dyscyplinarnego trener dopuścił się naruszenia zasad etyczno-moralnych, obowiązujących w Polskim Związku Piłki Nożnej. Trenera ukarano karą 1 roku i 6 miesięcy dyskwalifikacji, która polega na zakazie udziału we wszelkiej działalności związanej z piłką nożną we wskazanym powyżej okresie. Orzeczenie zostało utrzymane w mocy przez Najwyższą Komisję Odwoławczą Polskiego Związku Piłki Nożnej" - czytamy w oświadczeniu.
W Sport.pl opisaliśmy też zachowanie Dariusza Maleszewskiego z lutego 2014 r., gdy na zimowym obozie, w ramach "chrztu" dla nowych zawodniczek, pozwolił, by jednym z zadań było zlizywanie bitej śmietany z jego kolan. Poprosiliśmy o jego komentarz i zapytaliśmy, dlaczego zgodził się, by jedna z dziewczyn podczas chrztu zlizywała bitą śmietanę z jego kolan. Stwierdził: "Proszę wybaczyć, ale nie będę odpowiadał na takie wypowiedzi". Pytany, czy chce komentować tę sprawę, odparł: "Nie. Czegoś takiego po prostu się nie wypowiada. Przykro mi, że coś takiego w ogóle słyszę". A na ostatnie pytanie, czy potwierdza prawdziwość tej historii, powiedział: "Jest tyle absurdów, że nie chcę się wypowiadać. To absurdy".
Tą sprawą również zajęła się Komisja Dyscyplinarna PZPN. "Wydarzenia związane z opisanymi w przekazach medialnych "otrzęsinami" w klubie Stomilanki Olsztyn miały miejsce ponad 10 lat temu. Po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego, Komisja Dyscyplinarna PZPN zmuszona była odmówić wszczęcia postępowania dyscyplinarnego w sprawie ze względu na upływ okresu przedawnienia ewentualnego czynu dyscyplinarnego" - pisze PZPN w oświadczeniu.
Federacja zastrzega też, że wciąż prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie zachowań trenera o charakterze dyskryminacyjnym wobec zawodniczek klubu Stomilanki Olsztyn. Chodzi również o piłkarki z zagranicy, które w lutym opublikowały wspólne oświadczenie