Oni nienawidzą VAR-u. Dantejskie sceny na boisku

Choć od jego debiutu na arenie międzynarodowej minęło aż osiem lat, VAR nadal pozostaje obiektem wielu sporów i dyskusji. Przeciwników oraz zwolenników nie brakuje, choć są kraje, w których to ci pierwsi dominują. Jak choćby Norwegia, gdzie system jest powodem regularnych protestów. Jednak tym razem Skandynawowie poszli na ostro, bowiem starcie ligowe Rosenborg - Lillestrom zostało przerwane przez kibiców rzucających na murawę wszystko, co się nawinęło. Nawet... rybne kotlety.

Świetna praktyka dbająca o uczciwość w piłce nożnej? Symbol tego, że technologia ma wielką przyszłość również w sporcie? A może coś, co zabija emocje, niepotrzebnie wydłuża mecze i odbiera radość z gola? Jeżeli chodzi o VAR, to od samego początku jego funkcjonowania, ilu było ludzi, tyle też opinii. Osiem lat minęło, a dyskusje w tej sprawie nie milkną.

Zobacz wideo Angielska piłka ma teraz twarz Harry'ego Kane'a?

VAR, czyli miłość lub nienawiść. Rzadko coś pośrodku

Wielu piłkarzy krytykowało ten system pod zarzutem zabijania emocji w futbolu. Były sędzia międzynarodowy Mark Clattenburg stwierdził kiedyś w rozmowie z Daily Mail, że przez VAR arbitrzy tracą umiejętność podejmowania własnych decyzji, "bo przecież VAR może skorygować". Wiele dyskutuje się także o tym, kiedy sędzia powinien użyć systemu, w jaki sposób oraz choćby czy niewykrywalne gołym okiem, a widoczne na VAR spalone typu "o milimetr" są w ogóle warte gwizdania. Nie ma wątpliwości, że wideoweryfikacja pomogła uniknąć wielu niesłusznych decyzji, ale przepisy idealne nigdy nie będą, więc dyskusja nie zamierza się zatrzymywać.

Czasem jednak przybiera ona bardzo radykalną formę. Jak na przykład w Norwegii. Skandynawia ogólnie słynie z wielkiego oporu przeciwko VAR. W Szwecji nawet zrezygnowali z wprowadzenia go na stałe. Norwegowie z kolei mają go od niedawna i bardzo mocno im się to nie podoba. Konkretnie ich kibicom, którzy regularnie protestują. Jakiś czas temu głośno było o zdalnie sterowanym samochodziku, jeżdżącym po boisku z puszką z czerwonym dymem, na znak protestu.

VAR znienawidzony w Norwegii

Teraz Norwegowie poszli jeszcze bardziej na ostro. Podczas meczu ligowego Rosenborg - Lillestrom fani obrzucali murawę wszystkim, co wpadło im w ręce. Świece dymne, piłeczki tenisowe, a nawet kotleciki rybne. Spotkanie przerywano cztery razy, po raz ostatni w 30. minucie. Jak informował ekspert od norweskiego futbolu Paweł Tanona, kibice krzyczeli wówczas, że jeszcze zostało im sporo piłeczek. 

Sygnał był jednoznaczny. Fani nie mieli zamiaru przestać, więc arbiter postanowił zakończyć mecz. Na ten moment nie wiadomo, jakie będą tego konsekwencje i kiedy spotkanie (przerwane przy stanie 0:0) zostanie dokończone. Ani czy w ogóle, bo jak informował Paweł Tanona, w regulaminie ligi norweskiej jest zapis o podwójnym walkowerze i nieprzyznaniu punktów żadnej z drużyn. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.