Szukali piłkarza w Urzędzie Pracy. "4500 zł brutto". Prezes klubu w szoku

Stanowisko: Piłkarz - taka oferta pracy pojawiła się w Powiatowym Urzędzie Pracy w Bochni, a rzekomym poszukującym zawodnika miał być miejscowy BKS Bochnia. Tak nietypowe ogłoszenie zadziwiło piłkarską Polskę i pomyśleć można było, że IV-ligowiec po prostu myśli dość nieszablonowo. Prawda jest zgoła inna.

BKS Bochnia występuje w IV lidze małopolskiej, a w poprzednim sezonie zajął czwartą lokatę w tabeli. Awans wywalczyła Wisła II Kraków, a przed piłkarzami z Miasta Soli znaleźli się jeszcze LKS Jawiszowice oraz Orzeł Ryczów. Niedługo przed startem rozgrywek cała Polska zdziwiła się, jak w Bochni szukają nowych zawodników.

Zobacz wideo Polka robi furorę na Euro! Zachwyciła nawet Mbappe i Neymara

Poszukiwanie piłkarza w urzędzie pracy. Prezes klubu w szoku. "Nie przyszło nam to do głowy"

Media społecznościowe obiegło zdjęcie, na którym widać nietypowe ogłoszenie o prace z Powiatowego Urzędu Pracy w Bochni. Poszukującym pracownika miał być czwartoligowy BKS Bochnia, który potrzebował pracownika na stanowisko...piłkarza. O takim sposobie zatrudniania zawodników nawet w Polsce nikt nie słyszał. 

Rzekomy kandydat na piłkarza musiał oczywiście wykazać się doświadczeniem i dyspozycyjnością również w weekendy, a wymagane wykształcenie to brak lub co najmniej podstawowe niepełne. A zarobki? Pracodawca miał oferować 4500 złotych brutto plus premię w zależności od wyników. Warunki niezłe, gdyby nie fakt, że oferta okazała się nieprawdziwa. 

- Ktoś robi sobie żarty! My nie dodawaliśmy takiego ogłoszenia. Właśnie przed chwilą się o tym dowiedziałem i nie ukrywam, że w klubie śmialiśmy się z tego i zastanawiamy się, o co w tym chodzi - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" wiceprezes BKS-u Bochnia Jacek Kubik. 

- Ktoś się pod nas podszył. Nikt z działaczy nigdy czegoś takiego nie dodawał, ani nawet nie przyszło nam to do głowy, żeby w urzędzie szukać piłkarza - dodaje jeden z szefów bocheńskiego klubu. Przy okazji zdradził również, że prowadzenie zespołu pochłania około 300 tysięcy złotych rocznie. To naprawdę spora kwota, ale tak wyglądają czwartoligowe realia, bo piłkarze oczekują już pensji. 

Być może ofertę pracy złożył jeden z niecierpliwiących się kibiców, który oczekiwał kolejnych transferów do zespołu. Tego nie wiemy, ale nowatorski sposób poszukiwania piłkarza wydaje się naprawdę ciekawy. O tym, czy skuteczny, w Bochni się nie przekonają. 

Więcej o: