Szymon Marciniak na niedawno zakończonych mistrzostwach Europy poprowadził dwa mecze - starcie Belgii z Rumunią w fazie grupowej oraz Szwajcarii z Włochami w 1/8 finału. Polski arbiter miał bardzo dużą szansę również na udział w finale tego turnieju, w którym Hiszpania zmierzyła się z Anglią. Wówczas miałby na koncie "komplet" finałów, ponieważ wcześniej był rozjemcą w decydujących meczach mundialu, Ligi Mistrzów i Klubowych Mistrzostw Świata.
Ostatecznie Marciniak nie poprowadził jednak finału mistrzostw Europy. Nieoczekiwanie wybór UEFA padł na 35-letniego Francuza Francois Letexiera. Polak pełnił jedynie funkcję sędziego technicznego. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" kulisy decyzji organizatorów zdradził Mateusz Borek.
- Stał się do niego (finału - przyp. red.) naturalnym kandydatem, bo komisja sędziowska wiedziała, że uwag do pracy arbitrów jest dużo, a Marciniak plamy nie da. Ostatecznie niefortunnie dla Szymona Francja przegrała półfinał i dlatego nie dostał finału. Przed półfinałami było 85 proc. do 15, że Marciniak dostanie finał niezależnie od wyników i 100 proc., że go dostanie jeśli Francja awansuje - powiedział.
Dziennikarz z Kanału Sportowego dodał również, że Marciniak wytrzymał presję mistrzostw Europy. Nawiązał przy tym do sytuacji z półfinału Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt i Bayernem Monachium, gdy Marciniak odgwizdał spalonego po podaniu Joshuy Kimmicha, za co został skrytykowany w niemieckiej prasie.
- Nie wiem, czy po tych wydarzeniach w meczu Realu z Bayernem była bura, czy pogadanka z szefem sędziów, czy odbyło się to prywatnie, czy publicznie, ale Szymon ten turniej wytrzymał. Poprowadził dwa mecze, świetnie je poprowadził i bardzo długo miał szanse na finał - dodał.
W finale mistrzostw Europy lepsza okazała się Hiszpania, która pokonała Anglię 2:1. Szymon Marciniak obecnie przebywa na wakacjach i najwcześniej wróci do pracy w drugiej kolejce ekstraklasy, która odbędzie się w dniach 26-29 lipca.