Rafał Strączek od dwóch lat jest zawodnikiem Girondins Bordeaux i nie jest to udany okres w jego karierze. Zaliczył kilka kuriozalnych wpadek, a ostatni mecz rozegrał 19 grudnia zeszłego roku. Sytuacja 25-latka robi się coraz gorsza, zresztą tak jak jego klubu, który mimo utrzymania się w Ligue 2 został karnie zdegradowany na trzeci poziom rozgrywkowy (National 1) ze względu na brak gwarancji ws. płynności finansowej.
W mającym poważne problemy Bordeaux nie wiążą większych nadziei z polskim bramkarzem, który ma kontrakt do końca czerwca 2026 r. Tyle że ze względu na jego nieudane występy trudno znaleźć jakiegokolwiek kupca. W tej sytuacji zdecydowano się na radykalny krok.
Francuski dziennikarz Emery Taisne poinformował na Twitterze, że Strączek oraz pięciu innych "niechcianych" piłkarzy (Alexi Pitu, Aliou Badji, Jean Marcelin, Lenny Pirringuel i Davy Rouyard) zostało zesłanych do drużyny rezerw. Wszyscy najpewniej dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów.
Być może na odejściu któregoś ze zbędnych gracz Bordeaux byłoby w stanie cokolwiek zarobić. W obecnej sytuacji klubu nie można pogardzić jakimikolwiek pieniędzmi - aby degradacja do National 1 została cofnięta, trzeba znaleźć 30-40 mln euro. Spekuluje się, że takie środki udałoby się pozyskać ze sprzedaży części udziałów Fenway Sports Group (należy do niej również Liverpool), ale wszystko musi odbyć się bardzo szybko. Na sfinalizowanie transakcji, która uratowałaby byt klubu w Ligue 2, zostało kilkanaście dni.
Przy tym wątpliwe, aby ewentualny powrót na drugi poziom rozgrywkowy znacząco wpłynął na pozycję Rafała Strączka. Ten przez dwa lata rozegrał 24 mecze w zespole sześciokrotnych mistrzów Francji i już raczej nie znajdzie uznania w oczach trenera Alberta Riery (były gracz Liverpoolu i reprezentant Hiszpanii).