Legia Warszawa zbroi się na nadchodzący sezon. Nie ma co się dziwić, gdyż piłkarze Goncalo Feio będą musieli rywalizować zarówno w ekstraklasie, jak i Pucharze Polski oraz Lidze Konferencji Europy. Tym samym władze klubu robią, co mogą, by odpowiednio wzmocnić drużynę. Sprowadzono już zatem m.in. Claude'a Goncalvesa, Kacpra Chodynę czy Jean'a-Pierre'a Nsame. Dodatkowo wypożyczono Luquinhasa, a w czwartek potwierdzono kolejny transfer.
Rywalem Legii w II rundzie el. LKE będzie zwycięzca rywalizacji między Caernarfon a Crusaders. Przed rozpoczęciem dwumeczu wydawało się, że faworytem jest czwarty zespół NIFL Premiership, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej Irlandii Północnej. Ale w piłce nożnej oczywiście wszystko się może zdarzyć. I do wielkiej sensacji doszło podczas czwartkowego spotkania.
Gospodarze, którzy wywalczyli awans do tego wydarzenia dopiero w barażach, doskonale rozpoczęli mecz, gdyż już w 4. minucie gola strzelił Morgan Owen. Ten przyjął piłkę w odległości ok. 25 metrów od bramki i huknął pod poprzeczkę bramki rywala. Piłkarze Crusaders nie mieli w tym spotkaniu przewagi, a dodatkowo niezwykle trudno było im przedostać się pod pole karne gospodarzy. Ci, po składnej akcji w 37. minucie, podwyższyli prowadzenie, a do siatki w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił Zack Clarke.
Nie brakowało po tym meczu komentarzy ekspertów, którzy byli zaskoczeni takim rezultatem. "To jest kolejna sensacja w meczu potencjalnych rywali polskiego zespołu. Czerwcowe losowanie na papierze było wybitne" - przekazał Filip Bąkowski z 90minut.pl. Podobnie rozpisali się również Piotr Kamieniecki oraz Jan Sikorski. "Belfast Telegraph" przekazał za to, że był to "wymarzony mecz" gospodarzy, a rywale, żeby awansować do kolejnego etapu, potrzebują "wyjątkowego występu".
Caernarfon to przeciętny walijski zespół, którego największym sukcesem było dotąd zajęcie czwartego miejsca w lidze w sezonach 1996/97 oraz 2018/19. Na dodatek można zwrócić uwagę na to, że konfrontacja z Crusaders była pierwszą w historii tego klubu w Europie. Dwa lata temu w jego barwach cały sezon rozegrał obecny piłkarz Liverpoolu Jakub Ojrzyński, który był tam jednak tylko wypożyczony.