Andrzej Rudy karierę seniorską rozpoczął w Śląsku Wrocław, w którego barwach rozegrał łącznie ponad sto spotkań. Z WKS-em sięgnął także po Puchar Polski. Później występował także w GKS-ie Katowice, a od 1989 roku reprezentował barwy głównie zagranicznych klubów. To właśnie do Katowic trafił za rekordową jak na tamte czasy sumę - 50 milionów złotych. W jego CV znaleźć można też m.in. 1 FC Koeln, Brondeby, Bochum czy też Ajax Amsterdam.
O ile kariera klubowa Rudego przebiegła bardzo dobrze i była pełna sukcesów, to gorzej było w barwach narodowych. Pomocnik zadebiutował w kadrze w 1986 roku, a ostatni mecz rozegrał dwa lata później. To właśnie w 1988 roku doszło do zdarzenia, przez które 59-latek uznawany jest za zdrajcę. Przed jednym z meczów kadry w Mediolanie zawodnik... uciekł ze zgrupowania. Wszystko, aby wyrwać się z komunistycznego ustroju i móc występować za granicą.
- O wszystkim wiedział tylko Janusz Jojko, kolega z pokoju. Zjadłem posiłek w hotelu, poszedłem na górę. To był najlepszy moment, bo po śniadaniu mieliśmy jechać na wycieczkę do Mediolanu. Takich nerwów nie miałem nigdy. Myślę, że czułem się podobnie, jak przemytnik na granicy. Złapią mnie, uda się? Wiesz, że w końcu i tak zostaniesz nazwany przestępcą - wspomina po blisko 40 latach w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Po ucieczce Rudy zamieszkał w Niemczech. - Byłem daleko, więc sporo rzeczy do mnie nie dochodziło. Później dowiedziałem się, że w Polsce uznano mnie za dezertera. Przez pierwsze trzy miesiące nie dawałem znaku życia. Sprawa miała ucichnąć i dopiero po tym czasie planowałem związać się z klubem. Trenowałem sam w parku. Przestraszony, że ktoś mnie zauważy i wyda - mówił i dodał: - Bałem się, że mnie zamordują.
Również życie prywatnie piłkarza było niezwykle ciekawe. Przez lata związany był z Anną Dąbrowską - Miss Dolnego Śląska i finalistką Miss Polonia. Według medialnych relacji kobieta bardzo chciała zamieszkać na Zachodzie i to właśnie dla niej piłkarz miał zdecydować się na ucieczkę ze zgrupowania i kraju.
Dziś Rudy wiedzie spokojne życie w Kolonii. Nie ma już jednak kompletnie żadnego związku z piłką nożną. Pracuje w sklepie ortopedycznym, a wcześniej zajmował się m.in. budowlanką. Przyznaje jednak, że mimo ucieczki, wciąż czuje się Polakiem.