Choć dopiero jedna seria gier za nami, to Euro 2024 już obfitowało w zaskoczenia i wielkie emocje. Rumunia, która sensacyjnie rozniosła w drobny mak Ukrainę (3:0). Słowacja zapewniająca falstart faworyzowanym Belgom (1:0) po licznych pudłach Romelu Lukaku oraz interwencjach VAR-u. Polska rzucająca twarde wyzwanie Holandii (1:2) i Mbappe z nosem w kawałkach po meczu z Austrią. Zaś na deser kapitalne widowisko w meczu Turcja - Gruzja (3:1).
Na początek Berlin i starcie chorwacko-albańskie o 15:00. Oba zespoły mają na koncie zero punktów. Albańczycy kompletnie zaskoczyli Włochów, strzelając najszybszego gola w historii Euro (26 sekund!). Ale potem do akcji wkroczyła jakość indywidualna, a ta zdecydowanie stała po stronie "Squadra Azurra". Gole Alessandro Bastoniego i Nicolo Barelli załatwiły sprawę. Chorwaci zaś zostali zdominowani oraz rozbici aż 0:3 przez fenomenalną Hiszpanię. Niepodważalna dominacja, ale zespół z Bałkanów i tak wyglądał na dziwnie zagubiony.
Nie zmienia to jednak faktu, iż będą oni zdecydowanymi faworytami starcia z Albanią. Ten turniej nauczył nas już, że walecznością oraz planem na mecz można zrobić niezwykle wiele (vide Słowacja z Belgią), dlatego rywali Polaków z niesławnych dla nas eliminacji nie wolno skreślać. Zwłaszcza jeżeli Chorwaci dalej będą tak bez pomysłu jak przeciwko Hiszpanii. Ale logika kieruje się jednak ku Modriciowi i spółce.
Reprezentacja Niemiec zdecydowanie zachwyciła najbardziej spośród wszystkich "mocarzy" w pierwszej kolejce. Na Allianz Arenie w Monachium urządzili Szkotom prawdziwy piłkarski blitzkrieg, bo już do przerwy było 3:0, a mogło jeszcze wyżej. Dwie sztuki dołożone w drugiej połowie i tylko pech Ruedigera sprawił, że nie zwyciężyli do zera. Totalna demolka i jasny sygnał, że nasi zachodni sąsiedzi mają ochotę na pierwsze od 1996 roku mistrzostwo Europy.
Węgrzy natomiast znaleźli się na przeciwnym biegunie. Bardziej od nich zawiedli chyba tylko Ukraińcy, Szkoci oraz Belgowie. Zamiast dobrze zorganizowanej gry i pressingu, przeciwko Szwajcarom ujrzeliśmy chaos oraz takie błędy w defensywie, że jeśli ich nie wyeliminują, to Niemcy zrobią z nich nawóz dla murawy w Stuttgarcie. Dla naszych bratanków to może być ostatni dzwonek, bo porażka, a tym bardziej wysoka sprawi, że nawet wyjście z trzeciego miejsca może okazać się niemożliwe. Czas na szczyt możliwości przyszedł teraz i nie poczeka. To starcie już o 18:00.
Że Szkoci mogą przegrać z Niemcami na otwarcie Euro, to akurat było do przewidzenia i z samego faktu porażki raczej nikt w ojczyźnie Williama Wallace'a (słynny "Braveheart") by nie lamentował. Ale styl tamtej klęski, to już zupełnie inna sprawa. Wyspiarze niemal od początku meczu wyglądali, jakby się pierwszy raz w życiu widzieli na oczy. Dzieci we mgle. Czy to presja spowodowana udziałem w starciu na otwarcie mistrzostw przeciwko gospodarzom? Słabszy dzień? A może to Niemcy byli AŻ tak wspaniali? Cokolwiek by to nie było, nie może się powtórzyć. Bo wyjście z trzeciego miejsca, przy porażce 1:5 na koncie, wydaje się niezbyt możliwe.
Dlatego Szkoci muszą ograć Szwajcarów. Ci zaś zaskoczyli pozytywnie. Ich kadra przechodzi ostatnio sporo zmian, a podczas eliminacji Euro wygrali tylko cztery mecze, z czego dwa z Andorą. Tymczasem z Węgrami zaprezentowali się świetnie. Wykorzystali słabość rywala, nie mieli żadnej litości, strzelili trzy gole (a mogli więcej). Sam Michel Aebischer w tym meczu zanotował więcej goli i asyst (po jednej), niż przez cały sezon w Bologni (1 asysta). Jeżeli powtórzą to ze Szkocją, będą cieszyć się z awansu już dziś w Kolonii. Ten mecz o 21:00. Wszystkie spotkania transmitować będzie TVP.