Ten temat jest bliższy każdemu z nas i poważniejszy niż mogłoby się zdawać. Aż 90 proc. dzieci uprawiających sport doświadcza przemocy. Ona spotyka je najczęściej ze strony współzawodników (83 proc.), opiekunów (72 proc.), czyli przeważnie trenerów, a potem rodziców. Najczęściej dochodzi do przemocy emocjonalnej (65 proc.), często fizycznej (41 proc.), a na końcu seksualnej (11 proc.). Badanie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, o którym więcej pisaliśmy w tym miejscu, skłania do podejrzeń, że historie podobne do tragedii zakatowanego ośmioletniego Kamilka z Częstochowy mogą dziać się też w uwielbianym przez dzieci świecie sportu. Świecie, który wiedząc o swoim problemie, zajmuje się nim na kilku płaszczyznach.
Pierwsza z nich to oczywiście prawo. Na konferencji prasowej "Bezpieczeństwo dzieci w sporcie", która odbyła się na PGE Narodowym w dzień rozgrywania finału dziecięcych zawodów o Puchar Tymbarku, pojawili się nie tylko przedstawiciele PZPN, ale też Ministerstwa Sprawiedliwości, Rzecznika Praw Dziecka, Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę i Ministerstwa Sportu i Turystyki. To ta ostatnia instytucja jest właśnie w procesie zmiany ustawy o sporcie, która ma lepiej chronić dzieci przed zagrożeniami.
- Chcemy wdrożyć do ustawy o sporcie to, co jest zawarte w "ustawie Kamilka z Częstochowy". Są tam rzeczy związane m.in. z przemocą, dyskryminacją, czy równością - mówił na konferencji Piotr Borys, wiceminister sportu.
Dopytaliśmy o szczegóły. - My do tej ustawy, która musi być przestrzegana przez wszystkie kluby, dokładamy jeszcze rzecznika sportowców. W każdym związku sportowym będą jego pełnomocnicy. Do takich osób będą mogli zgłaszać się poszkodowani, jeśli poczują, że ich prawa, przestrzeń, czy wolność zostały naruszone, z różnych przyczyn, czasem też przestępczych. Takiego czegoś w Polsce dziś nie ma lub system ten jest bardzo rozproszony. W Stanach Zjednoczonych powstała specjalna agencja zajmująca się takimi sprawami, obecnie przyjmuje dwa tysiące zgłoszeń rocznie - opisywał Borys.
Do planowanych na jesień zmian w ustawie odniosła się też Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, wiceministerka sprawiedliwości. - To szansa, aby środowisko zastanowiło się, jakie są relacje między rówieśnikami, kadrą i opiekunami. Wytyczyło, jakie powinny być standardy.
Rudzińska-Bluszcz przypomniała też, że przy jej ministerstwie zaczął właśnie działać zespół ds. analizy zdarzeń, który ma wyjaśniać, jak dochodziło do tragedii z udziałem dzieci i jak zapobiec im w przyszłości. W skład zespołu wchodzą profesorowie i doktorzy w dziedzinach pediatrii, psychologii, pedagogiki, ale też pracownik socjalny, adwokat czy kurator. Ministerka widzi, że w społeczeństwie zachodzą zmiany wrażliwości w odbieraniu pewnych niepożądanych zachowań, również takich, na które kiedyś machano ręką.
- Ważne, aby przemoc emocjonalna była traktowana jak przemoc fizyczna. To już się dzieje. Niegdyś ci, którzy byli przez otoczenie odbierani jako "donosiciele", zmienili się w "sygnalistów" i w ważnych sprawach stają się bohaterami - obrazowała Rudzińska-Bluszcz.
Według niemieckich badań nastolatkowie w świecie sportu są częściej narażeni na przemoc fizyczną i psychiczną niż ich rówieśnicy, którzy sportu nie uprawiają. Według badań Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, ujawnianie doświadczeń przemocy następowało tylko od dziewięciu do 21 proc. przypadków w zależności od tego czy była to przemoc fizyczna, czy seksualna i kto był agresorem. Dlaczego tak się dzieje?
- Z badań wynika, że z dużej lojalności. Większość ankietowanych uznała, że to, co dzieje się w szatni, zostaje w szatni. Dodatkowo popularne jest też hasło "trener ma zawsze rację". Te postawy blokują zgłaszanie takich przypadków. Kolejną rzeczą jest też niewiedza, gdzie z takimi problemami się zgłaszać - mówiła Renata Szredzińska, prezeska Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. - Przemoc karmi się milczeniem - konstatowała.
Ponieważ największą grupę młodych sportowców w Polsce stanowią piłkarze, a według badań sporty zespołowe sprzyjają nadużyciom bardziej niż indywidualne, jednym z pierwszych związków, który stworzył system dla poszkodowanych, jest PZPN. Zachowania, które mają znamiona przemocy emocjonalnej, fizycznej, czy seksualnej można zgłaszać po adres:
- Zgłoszeń w ciągu roku mieliśmy kilkanaście. Niektóre dotyczyły nieprawidłowej infrastruktury, ale też nieprawidłowych zachowań trenerów. Przypadków, które wykraczają poza nasze kompetencje, czy też można je uznać za poważne, było kilka – zaznacza Agnieszka Syczewska, radczyni prawna PZPN. Związek już od dwóch lat pracuje z trenerami w sprawach związanych z bezpieczeństwem dzieci. Wraz z UEFA wprowadził specjalny kurs online dla trenerów. Taki kurs stał się wymogiem licencyjnym dla trenerów. Kto chce być trenerem, musi przejść ten kurs.
- W klubach widzimy pewne ożywienie, bo doszło sporo obowiązków, ale działacze też dzwonią, dopytują, starają się do tematu podejść poważnie - mówiła Syczewska. - Ważne, by oprócz dokumentów, formularzy, kursów, było też realne działanie klubów w sprawie bezpieczeństwa dzieci, czujność, taka ludzka reakcja - dodała.
Na zmianę mentalności liczy też zastępca Rzeczniczki Praw Dziecka Adam Chmura. - Chodzi o to, aby sięganie po pomoc stawało się oznaką siły, a nie wyrazem słabości - opisywał Chmura. - Druga rzecz, na której nam zależy, to praca z rodzicami. Rodzice powinni obserwować i słuchać dzieci. Czasami słuchać ich milczenia, czy zmiany nastrojów. Zastanawiać się i pytać, dlaczego coś, co niedawno sprawiało im radość, teraz już takiej radości nie daje. Co się stało - musi być tu ta czujność i wrażliwość. Innym wątkiem debaty były też zachowania podczas rywalizacji dzieci samych rodziców i ich zachowania, która zamiast pomagać, przeszkadzają, czy burzą ich naturalny rozwój, czy przyjemność z zabawy, jaką daje sport.
Uczestnicy spotkania planują też wspólną kampanię informacyjną dotyczącą bezpieczeństwa dzieci. - W Anglii działania na rzecz bezpieczeństwa zaczynają się w szkołach, od obklejonych plakatami salach treningowych czy szatniach. To wszystko musi trafić przecież do dzieci, by i one wiedziały o własnej sile, oceniały granice różnych zachowań, by wiedziały kogo o problemach informować - przekazywał wiceminister sportu.
Jeszcze raz przypominamy zatem adres dotyczący zajęć piłki nożnej:
ochronadzieci@pzpn.pl