W środę odbył się finał Pucharu Czech. Zmierzyły się w nim Sparta Praga i Viktoria Pilzno. Starcie było bardzo wyrównane, a najważniejsze wydarzenia miały miejsce w ostatnich fragmentach. W 79. minucie Sampson Dweh wpakował piłkę do własnej bramki i Sparta prowadziła 1:0. Tuż pod koniec meczu wyrównał Tomas Chory i wydawało się, że do rozstrzygnięcia potrzebna będzie dogrywka. W doliczonym czasie gry Veljko Birmancevic strzelił jednak gola na 2:1 i tym samym po puchar sięgnęła Sparta.
Po zakończeniu meczu doszło do skandalicznych wydarzeń. Czeskie media przekazały, że po końcowym gwizdku część kibiców Viktorii nie wytrzymała i wbiegła na murawę. Większość zawodników zdążyła uciec do szatni, a nieliczni pozostali próbowali uspokoić fanów. Ci jednak się nie zatrzymywali i zaczęli prowokować kibiców rywala, którzy wkrótce również wbiegli na murawę i doszło do starć. Policja była wyraźnie spóźniona i zainterweniowała, dopiero gdy obie strony toczyły na boisku bitwę.
Na murawie wylądowały również krzesełka, przez co zakłócone zostało nawet pomeczowe studio w czeskiej telewizji. Na nagraniach widać było, jak dwa plastikowe krzesełka uderzyły w stół podczas transmisji i musnęły ekspertów Mario Holko i Vaclava Prochazkę. Finalnie policja zdołała zapanować nad chaosem. "To, co wydarzyło się po ostatnim gwizdku finału MOL Cup, zapisze się czarnymi literami w historii czeskiej piłki nożnej" - czytamy na portalu Sport.cz.
- Zdecydowanie nie czuliśmy się bezpiecznie - powiedział trener Sparty Brian Priske. Czeski związek nie skomentował jeszcze środowych wydarzeń.
Już w niedzielę obie drużyny zmierzą się ze sobą ponownie. Tym razem w ostatniej kolejce czeskiej ligi. Sparta Praga jest już pewna mistrzostwa. Obecnie jest liderem tabeli z przewagą czterech punktów nad drugim miejscem. Viktoria Pilzno z kolei jest trzecia i ma na koncie 69 punktów.