Po natychmiastowym spadku z ekstraklasy - w sezonie 2017/18 Sandecja zajęła ostatnie miejsce - drużyna nie była potentatem, ale utrzymywała się w środku pierwszoligowej tabeli. Aż do zeszłego roku, gdy zajęła ostatnie miejsce w lidze. Do tej pory Sandecja się po tym nie pozbierała.
Drużyna z Nowego Sącza wpadła w ogromne problemy finansowe - raz po raz lokalne media informują o kolejnych przelewach z miejskiej do klubowej kasy - od lat są to miliony złotych, ale skala pomocy nigdy nie osiągnęła takiego poziomu, jak w 2023 roku, gdy zespół dostał łącznie aż 10 milionów dzięki prezydentowi Ludomirowi Handzlowi - czytamy na stronie Radia Kraków.
Czym skutkują te pieniądze, z których część trafiła do Sandecji w obecnym sezonie? 18. miejscem w II lidze. Do 17. Stomilu piłkarze z Nowego Sącza tracą cztery punkty, a do bezpiecznej 15. pozycji, którą zajmuje GKS Jastrzębie - pięć. Nawet jeżeli za chwilę strata punktowa będzie wynosić osiem punktów (w środę o 12:00 mecz GKS Jastrzębie - Lech II Poznań), to nie jest to różnica nie do odrobienia, ale o utrzymanie będzie bardzo trudno. Tym bardziej że zespół nie gra na swoim stadionie - to się zmieni dopiero w przyszłym sezonie, gdy skończy się budowa nowego obiektu Sandecji - również ufundowanego przez miasto.
W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet prezes Sandecji Tomasz Bałdys nie próbuje pudrować rzeczywistości. Zdaje sobie sprawę, że klub jest o krok od spadku do III ligi, choć wciąż liczy na to, że drużynie uda się wywalczyć utrzymanie. Co jednak czeka drużynę w przypadku kolejnej relegacji? Działacz zapowiada odbudowę i... walkę o ekstraklasę.
- Czasami trzeba upaść, aby się móc podnieść i odrodzić. Bez względu na rozstrzygnięcia musimy kontynuować pracę, którą rozpoczęliśmy. Ruch Chorzów czy Polonia Warszawa zaczynały od III ligi i udało im się odbudować. Nowy Sącz na pewno ma potencjał dla piłki na poziomie centralnym. Wierzę przede wszystkim w utrzymanie. Jeśli jednak nawet spadniemy i coś pójdzie nie po naszej myśli, to wierzę, że konsekwentnie odbudujemy Sandecję. Docelowo oczywiście będziemy celować w Ekstraklasę. W końcu nasz stadion będzie spełniał wymogi tej klasy rozgrywkowej - stwierdził.
Przyznał też, że dzięki miastu klub nie ma żadnych problemów finansowych. - My jesteśmy poukładani, ja sam pracuję nad tym, aby nasz budżet się spinał. Tam, gdzie się tylko da, staram się ograniczać koszty, co często jest bardzo niepopularną decyzją - dodał.
W najbliższej kolejce Sandecja Nowy Sącz zagra na wyjeździe z KKS Kalisz. To wicelider II ligi, więc szanse gości na zwycięstwo są minimalne. Ten mecz odbędzie się w sobotę 13 kwietnia o godzinie 17:00.