We wtorek "Przegląd Sportowy" poinformował, że trener Legii Kosta Runjaić został zwolniony. Chwilę później Meczyki.pl podały, że następcą Runjaicia przy Łazienkowskiej będzie Goncalo Feio. Ta wiadomość zaskoczyła dziennikarzy i kibiców w Polsce, a co dopiero w Portugalii.
Zapytaliśmy czołowych portugalskich przedstawicieli mediów, co sądzą o zatrudnieniu Feio w Legii. Większość nie wiedziała, co odpowiedzieć, co samo w sobie mówi już wiele. - Nie mam pojęcia, kim jest Goncalo Feio - mówi Sport.pl Luis Pedro Ferreira, dyrektor dziennika "A Bola", uśmiechając się szczerze. - Kto? Nigdy o nim nie słyszałem - dodaje Tomas da Cunha, komentator na platformie DAZN Portugal.
- Prawie nikt tu w Portugalii nic o Feio nie wie - przyznaje Pedro Barata z tygodnika "Expresso". Ale przekazuje kontakt do koleżanki z redakcji, która jako jedyna z ośmiu zapytanych przy nas dziennikarzy pamięta jakąkolwiek wzmiankę o nowym szkoleniowcu Legii w rodzimych mediach. - W 2016 roku jedna z portugalskich gazet sportowych ("Record" - red.) rozmawiała z nim o Legii w kontekście rywalizacji ze Sportingiem Lizbona w europejskich pucharach. I to tyle - mówi Lidia Paralta Gomes.
Jak dodaje: - Goncalo nie jest postacią znaną w Portugalii. Pytałam nawet najlepiej poinformowanych analityków, jakich tu mamy, ale nigdy o nim nie słyszeli. Dlatego tak naprawdę nie ma u nas dyskusji o zatrudnieniu Feio w Legii. Jednocześnie jesteśmy absolutnie zaskoczeni, że młody portugalski trener (34 lata - red.) bez większego doświadczenia będzie teraz trenował jeden z największych klubów w Polsce.
Kontrowersje wokół decyzji działaczy Legii Warszawa wynikają z dwóch czynników. Po pierwsze: Portugalczyk nie ma doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu klubu na poziomie ekstraklasy. Był co prawda asystentem w Legii czy Rakowie Częstochowa, ale trudno to porównywać z odpowiedzialnością, jaka spoczywa na pierwszym trenerze. A po drugie: lista kontrowersyjnych zachowań jest długa.
Feio prowadził ostatnio pierwszoligowy Motor Lublin. Jego historia współpracy z tym klubem to jeszcze większy powód do zastanowienia, czy i jak poradzi sobie w Warszawie. W lipcu ubiegłego roku portugalski szkoleniowiec obraził ówczesną rzeczniczkę Motoru, uderzył byłego prezesa, a organ dyscyplinarny PZPN ukarał go roczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na dwa lata i grzywną 30 tys. złotych.
Feio przeprosił za swoje zachowanie, nadal pracował w Lublinie, ale w marcu sam zdecydował się odejść. - Przyznam szczerze, że nic nie wiedzieliśmy o jego zachowaniu i wszystkich skandalach. Dopiero dziś, gdy odezwaliście się do nas, przeczytałam kilka artykułów, ale w zasadzie wszystkie w polskich mediach, w Portugalii nikt o tym nie pisał - mówi Paralta Gomes.
Czy są to zachowania częściej spotykane ze strony portugalskich trenerów? Nasza rozmówczyni głośno zaprzecza. - Nie, nie słyszeliśmy dotąd o podobnych przypadkach. Niektórzy z portugalskich szkoleniowców są i może maniakami futbolu, bywają porywczy, a tu jako przykład mogę podać choćby Ricardo Sa Pinto, który także trenował Legię. Generalnie jednak tak szalony charakter nie jest typową cechą trenerską u Portugalczyków. Tym bardziej jestem zaskoczona historią z prezesem Motoru. Nasi trenerzy nie są zwykle tak wybuchowi - zapewnia dziennikarka.
Jak na razie tylko na dwóch portugalskich portalach znajdziemy wzmiankę o nowym 34-letnim trenerze Legii. Jeden należy do dziennika "Expresso", drugi krótki artykuł pojawił się w portugalskiej wersji popularnej strony z wynikami sportowymi Flashscore.
"To wiadomość dnia w Polsce. Legia Warszawa, drużyna odnosząca największe sukcesy w kraju, w środę przedstawi nowego trenera, a ma zostać nim 34-letni młodzieniec, który od lat rozwija się w polskiej piłce, najpierw jako obserwator, analityk, potem także trener młodzieży czy asystent w najważniejszych klubach. Jego nazwisko nie mogło być bardziej niepolskie: Goncalo Feio. I tak, jest Portugalczykiem" - czytamy w dzienniku "Expresso".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!