Angel Di Maria latem zeszłego roku po 13 latach wrócił do Benfiki Lizbona, gdzie rozpoczynał przygodę z wielkim europejskim futbolem. Były skrzydłowy Realu Madryt, Manchesteru United, PSG czy Juventusu, zdobywca wielu trofeów, pomimo 36 lat na karku w Portugalii nadal pozostaje zawodnikiem z absolutnego topu. Ale nawet jemu zdarzają się bulwersujące wpadki. Tak było przy rzucie karnym przeciwko ekipie Chaves.
W 25. minucie mistrz świata z Kataru miał wyborną okazję, by otworzyć wynik. Chwilę wcześniej Junior Pius uderzył łokciem w twarz Alexandra Baha i sędzia po analizie VAR podyktował jedenastkę. Di Maria wykonał krótki rozbieg, po czym uderzył bardzo lekko po ziemi. Piłkę skierował delikatnie w bok, licząc zapewne, że zmyli bramkarza i ten rzuci się w przeciwną stronę. Tak się jednak nie stało.
Golkiper ekipy Chaves Hugo Souza wyczekał do końca na linii i z najwyższą łatwością obronił. Momentalnie się położył i bez problemów złapał piłkę w ręce. Piłkarze Benfiki nie mieli nawet szans na dobitkę. Strzał wyglądał wyjątkowo nieporadnie. Nic dziwnego, że Di Maria po wszystkim miał bardzo kwaśną minę.
W drugiej połowie Di Maria sam wywalczył jedenastkę po tym, jak został brutalnie sfaulowany w polu karnym. Tym razem nie odważył się już do niej podejść. Wyręczył go Arthur Cabral, tyle że również się pomylił. Uderzył zdecydowanie mocniej w dolny róg, ale Hugo Souza idealnie wyczuł jego intencje i popisał się drugą skuteczną interwencją.
Bramkarz Chaves otrzymał nagrodę dla najlepszego gracza meczu, ale nie zdołał zapewnić drużynie choćby jednego punktu. Ostatecznie strzałem głową pokonał go Joao Neves. 19-latek wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Di Marii i ustalił wynik na 1:0.