Reprezentacja Polski jako ostatnia 24. drużna zapewniła sobie awans na Euro 2024 w Niemczech. To, czego nie udało się wykonać w eliminacjach, wywalczyliśmy cztery miesiące później w barażach. W finale w Cardiff pokonaliśmy Walię dopiero po rzutach karnych. Mimo to niektórzy zaczęli doszukiwać się w takim scenariuszu pewnych pozytywów.
Wśród nich znalazł się chociażby Robert Lewandowski. - Do tej pory awansowaliśmy w październiku czy w listopadzie. To powoduje, że nie będziemy mieć takiej długiej przerwy przed turniejem. To może wyjść nam naprawdę na dobre - tłumaczył w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
O te słowa kapitana reprezentacji Polski w rozmowie z Polsatem Sport został zapytany były prezes PZPN Zbigniew Boniek. I wcale nie podzielał takiego optymizmu. - Nie, absolutnie się pod tym nie podpiszę. 21 drużyn zakwalifikowało się normalnie w listopadzie. Dlatego nie szukałbym dodatkowych pozytywów w awansie w marcu. Jest tylko jeden – naprawiliśmy to, cośmy zepsuli w fazie grupowej eliminacji. Skoro Robert myśli inaczej, to nie będziemy z tym polemizować - stwierdził.
Większość zespołów pewna występu w Niemczech była w listopadzie zeszłego roku, gdy kończyły się eliminacje. Polska również miała na to szansę, gdyby nie zaskakujące wpadki z Mołdawią, Czechami i Albanią w niezbyt wymagającej grupie. - Faktycznie faza grupowa, cały rok 2023, to były wielkie problemy, związane z błędnym wyborem selekcjonera Fernando Santosa, niemal na każdym kroku gubiliśmy punkty. Natomiast końcówka, czyli baraże, pozwoliła nam na wejście od zakrystii, na mistrzostwa Europy. Wjechaliśmy na autostradę A2 prowadzącą do Niemiec. I to jest bardzo ważne, dla całej polskiej piłki - podsumował Boniek.
Rywalami Polaków w fazie grupowej mistrzostw Europy będą Francuzi, Holendrzy i Austriacy. Turniej potrwa od 14 czerwca do 14 lipca tego roku.