Już we wtorek finał ścieżki barażowej do mistrzostw Europy 2024, w którym zmierzą się Polska i Walia. Spotkanie zostanie rozegrane na stadionie w Cardiff, a piłkarze rozpoczną rywalizację o 20.45 (transmisja w TVP).
W czwartek Walijczycy pokonali w półfinale barażowym Finlandię 4:1. W tym samym czasie Biało-Czerwoni rozbili Estonię 5:1. Kto był najmocniejszym punktem Walii w starciu z Finami, jak postrzegana jest reprezentacja Polski przez naszych najbliższych rywali i czy brak awansu na turniej będzie katastrofą dla Walijczyków - o to wszystko zapytaliśmy dziennikarza i prezentera BBC Sport Wales, Chrisa Wathana.
Chris Wathan: Można było spodziewać się zwycięstwa, ale nie aż tak okazałego. Tak naprawdę Finlandia kontrolowała spotkanie przez większość czasu, utrzymała się przy piłce, ale to ataki Walii były imponujące. I to mimo że w pierwszym składzie nie wyszedł napastnik Kieffer Moore, czym zaskoczył nas trener Robert Page.
Walia rozczarowywała podczas ostatnich eliminacji, ale mieliśmy poczucie, że gdy drużyna wejdzie na swój wysoki poziom, może być niebezpieczna. Tym bardziej że wielu naszych reprezentantów występuje regularnie w swoich klubach, co nie miało miejsca w trakcie spotkań eliminacyjnych. W związku z tym panowała w naszym kraju pewność siebie, zwłaszcza przeciwko fińskiej drużynie, która w kwalifikacjach także miała problemy w swojej grupie, a w czwartkowym meczu brakowało w jej składzie kluczowych piłkarzy, jak m.in. Robert Taylor (Inter Miami - red.) i Marcus Forss (Middlesbrough).
Było kilku zawodników, którzy wyróżnili się najmocniej. Harry Wilson (Fulham) naprawdę poczynił postęp od czasu zakończenia kariery przez Garetha Bale’a. Występy robią wrażenie, choć oczywiście Bale’a nigdy nie uda się w pełni zastąpić. Ethan Ampadu (Leeds) znów zaprezentował się z klasą i grał bardzo dojrzale. To niesamowite, że rozegrał już 50 spotkań w barwach narodowych, a wciąż ma dopiero 23 lata.
Mamy wrażenie, że polska drużyna będzie faworytem ze względu na swoje doświadczenie i – oczywiście – Roberta Lewandowskiego. Wszyscy spodziewają się znacznie trudniejszego wyzwania niż z Finlandią. Tak naprawdę w barażach trudno wskazać faworytów, bo to są wyjątkowe spotkania i formuła rywalizacji.
Seria naszych piłkarzy u siebie jest bardzo imponująca (wygrali 10 z ostatnich 14 meczów w eliminacjach do Euro na własnym boisku, ponosząc tylko jedną porażkę - red.). We wtorek atmosfera będzie wyjątkowa, gdy kibice zdadzą sobie sprawę, jak ważny będzie ten wieczór. Być może presja podczas meczu z Finlandią była nawet większa niż ta, z jaką zawodnicy zmierzą się w najbliższym spotkaniu. Z Finami Walijczycy występowali w roli zdecydowanych faworytów. We wtorek fani będą musieli odegrać swoją rolę na trybunach, by wesprzeć zespół.
Wielkie podekscytowanie. Walia bardzo długo nie była w stanie zakwalifikować się do turnieju rangi Euro czy mundialu, to trwało 58 lat. Teraz mamy szansę na czwartą imprezę w ciągu ośmiu lat i trzecie mistrzostwa Europy z rzędu. Kibice czekają na wtorkowy mecz i chociaż nikt nie wierzy, że uda się zgarnąć bilety na mecze w Niemczech, atmosfera wokół baraży jest wyjątkowa. Widzę, że nasi piłkarze są w formie i będą atakować. To sprawia, że rosną nadzieje, iż ten wieczór zostanie zapamiętany na długo.
Jako silny futbolowo naród, który nie podda się bez walki. Kibice wiedzą, że forma polskich piłkarzy w grupie nie była najlepsza i być może nie jest to ta sama drużyna, co niegdyś. Ale nazwa zespołu, koszulka i flaga, a także polscy fani są znaczącą siłą w europejskim futbolu. Zwłaszcza gdy przypomnimy sobie, że ostatni raz Walijczycy pokonali Polskę w 1973 roku.
Indywidualnie wasi piłkarze nie są może dziś najlepiej kojarzeni przez naszych kibiców, ale już Lewandowski jest tak samo znany jak Bale. Do tego są tacy zawodnicy jak Bednarek, Grosicki i Szczęsny, o których żywe są wciąż wspomnienia z ich występów w Wielkiej Brytanii. Do tego nie pozostało niezauważone, że Polacy wygrali wysoko z Estonią.
Katastrofa nie, ale rozczarowanie tak. Walia to zespół w fazie przejściowej, w którym występuje wielu młodych zawodników, bez takich gwiazd jak Gareth Bale czy Joe Allen. Z kolei Aaron Ramsey stracił większość sezonu z powodu kontuzji. Selekcjoner Page spotkał się z krytyką i pojawiały się zarzuty, że piłkarze powinni lepiej poradzić sobie w grupie eliminacyjnej do Euro. Tych negatywnych emocji byłoby jeszcze więcej, gdybyśmy przegrali z Finlandią, ale teraz mamy szansę na wygranie barażu, do czego kibice podchodzą optymistycznie.
Tak i dlatego też brak awansu teraz nie byłby rozpatrywany aż w kategoriach katastrofy. Z drugiej strony wiemy o dużym zainteresowaniem biletami na Euro, także w Wielkiej Brytanii. Walijczycy na pewno marzą by drużyna awansowała i zobaczyć ją na boiskach w Niemczech. A i sama nasza federacja nie należy do najbogatszych i pieniądze za awans też są ważne.
Walia może nie mieć tak wielu okazji do strzelenia gola, jak w meczu z Finlandią, dlatego kluczowa będzie umiejętność gry jej czołowych zawodników, skuteczność, zimna krew. Ponadto nasi piłkarze tradycyjnie nie radzili sobie zbyt dobrze w meczach rozgrywanych jeden po drugim w ciągu tygodnia, więc kluczowa będzie zdolność do osiągnięcia przez zespół tego samego poziomu intensywności, co w czwartek z Finami.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!