Wisła Kraków już drugi sezon spędza poza najwyższą klasą rozgrywkową. Ten utytułowany i zasłużony klub ma jednak okazję zdobyć trofeum, którego do swojej gabloty nie wstawił od 2003 roku. Wówczas w finale pokonał Amicę Wronki. Teraz od upragnionego pucharu krakowian dzielą dwa spotkania.
Pierwszym krokiem będzie mecz z Piastem Gliwice. Zespół Aleksandara Vukovicia w ćwierćfinale sensacyjnie rozbił Raków Częstochowa 3:0. Wisła w dramatycznych okolicznościach, po blisko trzygodzinnej batalii, zwyciężyła Widzew Łódź 2:1.
Już dziś, blisko miesiąc przed pierwszym gwizdkiem sędziego, wiadomo, że na stadionie przy ul. Reymonta zasiądzie komplet widzów. Wisła w swoich mediach społecznościowych poinformowała o wyprzedaniu wszystkich dostępnych biletów. - Proszę Państwa! Na #WISPIA widzimy się w komplecie. Brawo, Wisła! - napisano na portalu X.
Sympatyków krakowskiego klubu docenił także jego właściciel Jarosław Królewski. - Fanatycy - krótko, ale treściwie skomentował wyczyn kibiców.
Taka frekwencja udowadnia, że pod Wawelem są spragnieni dawno niewidzianych sukcesów. Warto zauważyć, że ktokolwiek nie sięgnąłby po tegoroczny Puchar Polski, będzie to odbierane jako sensacja. Wisła czeka na jakiekolwiek trofeum od mistrzostwa wywalczonego w sezonie 2010/11. Piast Gliwice nigdy nie wygrał krajowego pucharu, a w klubowej gablocie samotnie stoi puchar za zwycięstwo w lidze w 2019 roku. Jagiellonia w 2010 roku sięgnęła po puchar i superpuchar kraju, zaś Pogoń Szczecin oczekuje pierwszego trofeum w swojej historii.
Zanim Wisła powalczy o finał pucharu Polski, rozegra kilka kolejnych meczów ligowych. Najbliższy już w piątek 8 marca. Na wyjeździe zagra z Arką Gdynia. Zespół Alberta Rude zajmuje 5. miejsce w tabeli 1. ligi. Do lidera z Gdyni traci zaledwie sześć punktów.