Legendy futbolu dziś nie da się rozpoznać. Skończył w rynsztoku. Nie ma nic

Paul Gascoigne w latach 90. był jednym z najlepszych angielskich piłkarzy. Jednocześnie żył bardzo intensywnie, co sprowadziło na niego ogromne kłopoty. Największym z nich było uzależnienie od alkoholu, z którym na różne sposoby walczy od wielu lat. Ostatnio otwarcie opowiedział o tym w wywiadzie dla High Performance. - Kiedyś byłem szczęśliwym pijakiem. Teraz już nie jestem - przyznał. Choć jest mu bardzo trudno, to stara się wyjść na prostą.

Paul Gascoigne rozpoczynał bogatą karierę w Newcastle United, a potem grał m.in. w Tottenhamie, Lazio, Glasgow Rangers czy Evertonie. W dorobku ma Puchar Anglii, a także dwa mistrzostwa i jeden Puchar Szkocji. Przez niemal dekadę występował również w reprezentacji Anglii, w narodowych barwach rozegrał 57 meczów i wystąpił podczas mundialu w 1990 r. (czwarte miejsce) czy Euro 1996 (półfinał). Równie dużo, co o kapitalnych występach, mówi się o jego pozaboiskowych problemach.

Zobacz wideo Wychodzili z filmu "Kuba" i płakali. Prawdziwe życie. "Na tym nam zależało"

Paul Gascoigne znalazł się na dnie. "Staram się nie podupadać na duchu"

Znakomity niegdyś pomocnik miał ogromną słabość do alkoholu, która przerodziła się w nałóg. Przez to wielokrotnie miał problemy z prawem. Zatrzymywano go za zakłócanie porządku publicznego, jazdę po pijanemu, jak również za posiadanie kokainy. A sześć lat temu oskarżono go o napaść seksualną (po roku został uniewinniony przez sąd). O swoich problemach opowiedział ostatnio w wywiadzie dla High Performance. Widać, że nawet pod względem fizycznym bardzo się zmienił.

- Kiedyś byłem szczęśliwym pijakiem. Teraz już nie jestem. Jestem smutnym pijakiem. Nie wychodzę i nie piję, piję w pomieszczeniu - wyznał 56-latek. - Staram się nie podupadać na duchu, bo świat jest już wystarczająco przygnębiający. A kiedy jestem naprawdę przygnębiony, wtedy sięgam po drinka, żeby poprawić sobie humor - dodał.

Gascoigne zakończył karierę w 2004 r. i od tamtego czasu próbował wyjść na prostą. Dekadę temu po raz siódmy poszedł na odwyk, w klinice w Southampton kosztowało go to 6 tys. funtów miesięcznie. Natomiast w 2018 r. zapłacił 20 tys. funtów za wszywkę w brzuchu, która ma powstrzymywać go od spożywania większych ilości alkoholu. - Zawsze będę alkoholikiem - gorzko przyznał w wywiadzie sprzed trzech lat.

Były reprezentant Anglii uczęszczał na spotkania Anonimowych Alkoholików. W przeszłości robił to regularnie, potem tego zaprzestał, ale teraz chce do tego wrócić. A zamiast alkoholu pije duże ilości kawy. Do godziny 10:00 potrafi wypić ich sześć, a w ciągu całego dnia nawet 15.

56-latek wyjaśnił, jak zmieniło się jego podejście do picia. - To naprawdę łatwe, po prostu staram się trzymać z daleka od miejsc (gdzie serwują alkohol - red.). Jeśli piję, to dlatego, że mam na to ochotę, i nie jest to żaden konkretny powód. Nie winię nikogo. Kiedyś gdy piłem, obwiniałem o to wielu ludzi. "K***a, to dlatego, że taki a taki zrobił to" - stwierdził. Jednocześnie nie zawsze może liczyć na wyrozumiałość. Jego menedżerka Katie Davies, u której obecnie mieszka, gdyż nie ma własnego domu, zdradziła, że nie trzymają tam alkoholu, ale na progu czasem pojawiają się butelki ginu. Są podkładane z myślą, aby były piłkarz je podniósł i można go było sfotografować.

Paul Gascoigne chce ułożyć sobie życie. "Nigdy się nie poddałem"

Gascoigne opowiedział o tym, jak radzi sobie z trudnymi doświadczeniami. - Kilka lat temu zadzwoniłem do Katie z płaczem. Po tym, na co naraziłem siebie i innych ludzi, więzienie i odwyk, łykałem kokainę z sedesów, a potem poproszono mnie o zostanie ambasadorem mojego kraju, nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać - przyznał.

- Potrafię być miękki. Czasem nie potrzeba wiele, aby się rozpłakać. Trzymam w sobie wiele rzeczy, którymi powinienem się podzielić z innymi, ale boję się tego. Chyba nigdy nie dorosnę, ale nie przeszkadza mi to - dodał.

Były reprezentant Anglii stroni od piłki nożnej, ponieważ bardzo za nią tęskni. Jest przekonany, że mógł osiągnąć więcej, choć i tak dostrzega pozytywy. - Jestem dumny z tego, co dałem ludziom. Przekazałem prawie 10 mln funtów różnym organizacjom charytatywnym i zadzwoniłem do nich, aby utrzymać to w tajemnicy - wyjawił.

- Nie sądzę, że zawiodłem któregoś menadżera, zawodników czy fanów. Jeśli kogoś zawiodłem, to byłem to ja. Ale bardziej chodzi o picie po zakończeniu kariery. (...) Nigdy się nie poddałem. Myślę, że czas, w którym się poddam, będzie wtedy, gdy znajdę się w "drewnianym pudełku" (trumnie - red.). Poza tym będę dalej walczył - podsumował.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.